Reklama

Nie lubię poniedziałku

20/11/2012 19:21

Wczorajszy poniedziałek nie należał do tych najbardziej udanych. Nie ma chyba nic gorszego niż budzik w poniedziałkowy poranek, a  tym bardziej taki dzwoniący kilka minut po 4 rano.


Poranne wstawanie nie należy do tych moich ulubionych czynności, no ale niestety aby mieć za co się utrzymać trzeba pracować. Rynek pracy w naszym mieście jaki mamy, chyba każdy wie. Pozostało mi więc znalezienie płatnej pracy w stolicy. Żona o przeprowadzce nie chciała słyszeć, więc pozostały dojazdy do pracy środkiem transportu jakim jest PKP. Szczęście w nieszczęściu firma w której pracuje znajduje się kilka kroków od stacji, więc nie jest jeszcze tak źle.


Wracając do tematu. Dotarłem na stacje PKP w Ciechanowie, szczęśliwie siedzę już w pociągu z myślą, że zanim dojadę do Warszawy zdrzemnę się trochę. Jak pomyślałem, tak i zrobiłem. Niestety pech chciał, że mój sen szybko się skończył. Stacja Nasielsk i pociąg stoi. Jest AWARIA!.


Co prawda pociąg z Nasielska do Warszawy był 25 minut później, co nie zmienia faktu, że dojeżdża tylko do Warszawy Gdańskiej a firma jest za Zachodnim. I tu sytuacja zaczyna się komplikować. Spóźnię się do pracy, a tam jak zwykle szef będzie czekać z zegarkiem w ręku i sprawdzać kto się spóźnia - i będzie po premii.


Nieprzytomny rano zapomniałem o "komórce" podłączonej pod ładowarkę. Ach ta dzisiejsza technologia smartfonów, co to za telefon gdzie bateria nie jest w stanie wytrzymać weekendu. Zadzwonić, nie zadzwonię, bo nie pamiętam numeru telefonu do szefa. Cóż, jakoś trzeba to będzie przeżyć.


Półgodzinne spóźnienie do pracy. Szef przyjął moje wytłumaczenie - dziś zostaje pół godziny dłużej i sprawa załatwiona. Nie lubię się spóźniać, a to zdarzyło mi się po raz pierwszy. W pracy dzień minął dość szybko, nawet te półgodziny, w trakcie których nadrobiłem zaległości. No to teraz biegiem do pociągu. Mam całe 12 minut. Jak myślicie zdążyłem??


Kiedy wpadłem na peron zobaczyłem tył odjeżdżającego pociągu. To teraz znowu kombinacja i trzeba dostać się jak najszybciej na "Gdański". Idąc na przystanek autobusowy, zatrzymało się obok mnie auto. To było auto szefa. Zdziwiony wsiadłem i tym szczęśliwym zbiegiem okoliczności dotarłem na czas na kolejny pociąg.


W drodze powrotnej myślałem tylko o prysznicu kolacji i o tym aby taki poniedziałek już więcej mi się nie przytrafił.


/so/

Aplikacja ciechanowinaczej.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Ciechanowinaczej.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do