
Doszczętnie spalone mieszkanie, osmolona i cuchnąca klatka schodowa, popękane rury, sadze na ścianach, zalane podłogi w mieszkaniach i uszkodzona winda - spółdzielnia Zamek liczy straty po pożarze wieżowca. Ostatecznych szkód, które spowodował ogień, jeszcze ostatecznie nie oszacowano, ale tylko strażacy dla swoich celów statystycznych podliczyli je na 300 tys. zł.
- Czekamy przede wszystkim na końcowy raport od rzeczoznawców z firmy ubezpieczeniowej. Szkody wystąpiły od 10 piętra do parteru (pożar wybuch na 8 piętrze - przyp. red.). Na dniach otrzymamy również opinię dotycząca samego budynku, czy elementy konstrukcyjne nie zostały uszkodzone. Z tych informacji, które posiadamy, takiego zagrożenia nie powinno być - mówi z-ca prezesa spółdzielni Zamek, Waldemar Tomaszewski.
Najbardziej zniszczone mieszkanie, to tam, gdzie gdzie wybuchł pożar. Pracownicy spółdzielni przez kilka dni porządkowali lokal. - Uprzątniecie tego mieszkania było priorytetem, bo zapach spalenizny, który się tam unosił, przedostawał się do wyższych kondygnacji - mówi prezes. Mieszkanie zostało już wyłączone z eksploatacji. Ucierpiały też sąsiednie lokale. Większa część osób miała je ubezpieczone indywidualnie. Osobom, które nie wykupiły polisy, być może z pomocą przyjdzie spółdzielnia, ale wszystko zależy samego od ubezpieczyciela. - Rzeczoznawca z firmy ubezpieczeniowej wizytował mieszkania, które ucierpiały w pożarze bądź podczas akcji ratunkowej. Została dokonana ich ocena i prawdopodobnie będą uwzględnione w kosztorysie. Te pieniądze, które otrzymamy od ubezpieczyciela, wypłacimy tym ludziom, pod warunkiem, że w kosztorysie zostaną one uwzględnione. Czekamy na ostateczna decyzję. Te prace, w których możemy pomóc, np. instalacje elektryczne, to robimy ludziom od ręki. Wyciągają do nas ręce po zwrot kosztów, ale my nie jesteśmy firmą ubezpieczeniową. Warto przy okazji uświadomić ludzi, że ubezpieczenie indywidualne, to ważna rzecz. Jest stosunkowo nie drogie, ale zabezpiecza i w razie podobnego nieszczęścia daje gwarancję, że ktoś nam w takiej sytuacji pomoże - mówi Waldemar Tomaszewski.
Zniszczony został także pion wodno-kanalizacyjny. Rury pękały na skutek wysokiej temperatury. Do wymiany było także 15 okien. Najkosztowniejszy będzie remont windy. - Tak się nieszczęśliwie złożyło, że tego dnia ktoś wjechał akurat na 8 piętro. Na skutek powstania dymu, włączyły się czujki w windzie i ta została zablokowana przy otwartych drzwiach. Uległa w środku zniszczeniu. Firma serwisowa oceniała straty na 71 tys. zł, łącznie z wymiana lin nośnych, które też uległy uszkodzeniu - tłumaczy Tomaszewski. Remont samej widny potrwa nawet 6 tygodni.
Specjalnie wyposażeni pracownicy zewnętrznej firmy będą sprzątać klatkę schodową. - Trzeba ją przede wszystkim wyczyścić specjalnymi preparatami, a następnie odmalować. Mamy już domówioną firmę. Mieliśmy z tym problem, bo nie każda chciała podjąć to wyzwanie - informuje spółdzielnia. Do odnowienia została również elewacja po obu stronach budynku. Prace maja ruszyć lada dzień. Spółdzielnia szacuje, ze za parę tygodni powinna się uporać z "bałaganem", który powstał po pożarze.
Straty byłyby mniejsze, gdyby ktoś wcześniej zadzwonił na straż pożarną. Strażacy sami przyznają, że na miejscu byli 3 minuty od zgłoszenia, ale płomień wydostawał się już po obu stronach budynku. Na ratowanie mienia było za późno. Mimo, że upłynęły już 2 tygodnie od tego zdarzenia nadal nie jest znana przyczyna pożaru. Prawdopodobnie ogień pojawił się na skutek zaprószenia. Przypomnijmy: w pożarze zginął mężczyzna, u którego w lokalu pojawił się ogień.
autor: kak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie