
Sąd Okręgowy w Płocku, podczas posiedzenia w ostatni poniedziałek (25 października), oddalił powództwo ciechanowskiego dziennikarza Norberta Orłowskiego, który został zablokowany na facebookej na stronie prezydenta Ciechanowa Krzysztofa Kosińskiego. Postanowienie w tej sprawie nie jest prawomocne.
Jak informuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC), która wsparła redaktora portalu 06-400.pl, już w 2016 roku prezydent miasta miał zablokować dziennikarzowi dostęp do strony bez podania żadnej przyczyny. Najpierw nie mógł tam m.in. zamieszczać swoich komentarzy czy nie otrzymywał powiadomień o nowych postach, a obecnie w ogóle nie ma dostępu do treści publikowanych na fanpage’u prezydenta Krzysztofa Kosińskiego. Taka sytuacja ma utrudniać mu wykonywanie obowiązków oraz ograniczać możliwość udziału w bieżącej debacie publicznej na temat konkretnych działań podejmowanych przez władze Ciechanowa. HFPC dodaje, że dziennikarz kierował do prezydenta miasta prośby o odblokowanie oraz podanie przyczyn takiego postępowania, jednak pozostały one bez odpowiedzi. Dlatego w maju ubiegłego roku, przy wsparciu fundacji, pozwał prezydenta Ciechanowa, wskazując przy tym m.in., że blokada naruszyła jego dobra osobiste: swobodę wypowiedzi, prawo do informacji publicznej, prawo do równego traktowania, a także wolność wykonywania zawodu dziennikarza.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia Sąd Okręgowy w Płocku oddalił powództwo, uzasadniając, że w tych konkretnych okolicznościach zablokowanie dziennikarza nie stanowiło bezprawnego naruszenia jego dóbr osobistych. - Podając ustne motywy wyroku, na samym początku sąd podkreślił, że sprawa nie była łatwa, ponieważ dotyczyła bardzo ważnych wartości i związanych z działaniem na forum publicznym. W ustnym uzasadnieniu sąd skupił się na ocenie, czy w świetle okoliczności tej konkretnej sprawy i ustalonego stanu faktycznego zablokowanie było działaniem bezprawnym. Sąd stwierdził ponadto, że kluczowe dla analizy sprawy jest to, czy dana strona w mediach społecznościowych ma charakter publiczny, dotyczy prezydenta miasta jako osoby publicznej, czy też jest stroną osoby, która próbuje się w ten sposób publicznie promować i aktualnie pełni funkcje prezydenta miasta. Sąd stwierdził, że pozwany prezydent prowadzi daną stronę sam, żaden pracownik urzędu miasta nie uczestniczy w jej funkcjonowaniu. Dodatkowo strona nie jest finansowana z budżetu miasta i była założona przez Krzysztofa Kosińskiego jeszcze zanim został prezydentem Ciechanowa. Sąd odróżnił tego rodzaju strony od innych profili w mediach społecznościowych prezydentów, burmistrzów czy wójtów, na których widać wyraźny udział urzędu, w którym dana osoba piastuje funkcję. Ponadto sąd uznał, że w konkretnych okolicznościach tej sprawy zablokowanie nie było bezprawne – stanowiło działanie w ramach porządku prawnego i uzasadnionego interesu. Sąd przy tym nie wskazał, czy zablokowanie stanowiło naruszenie dóbr osobistych, bo ich ochrona musi być rozpatrywana w kontekście tego, czy takie naruszenie było bezprawne. Sąd wyjaśnił, że skoro w tym przypadku zablokowanie dziennikarza nie było bezprawne, to nawet jeżeli zgodzić się, że doszło do naruszenia dóbr, to wciąż uzasadnia to oddalenie powództwa. Jednocześnie sąd przypomniał, że przy ocenie, czy dane działanie narusza dobra osobiste, należy rozważyć, czy w odczuciu społecznym określone zachowanie może być zakwalifikowane jako naruszanie dóbr osobistych - informuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Dodaje jednocześnie, że sąd nie obciążył dziennikarza zwrotem kosztów procesu ze względu na charakter sprawy, która dopiero wytycza linię orzeczniczą w tym obszarze.
Czytaj też:
(źródło: Helsińska Fundacja Prawa Człowieka/www.hfhr.pl/czy-prezydent-ciechanowa-mogl-zablokowac-na-facebooku-dziennikarza/ / fot. pixabay)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Obciążyć Orlowskiego kosztami sądowymi. Dzienniekazyna nie ma o czym pisać to szuka sensacji na siłę.
Naucz się ortografii! Publikuj potem!
Stefek z tc NIE SZCZEKAJ NA TYM FORUM.TAKI Z NIEGO DZIENNIKARZYNA JAK I Z CIEBIE.Sąd potrafi tylko wkurwić ,a nie wydać sprawiedliwy wyrok.Sedzia to prawdziwy oszust i manipulator,bo Kosiński promuje wszystko to co robi z kasy miasta,województwa,budzetu i jest to jak najbardziej strona publiczna a nie prywatna .Czas walczyć ORŁOWSKI nadal ,bo sprawa jest do wygrania,a sądy do naprawy czyli tacy jak ten z nazwiska i imienia sedzia z Płocka.Układ trzyma sie nadal mocno.
Mam nadzieję że sędzia podejdzie do twojego wpisu bardzo poważnie i odpowiesz za swój bardzo obrazlliwy komentarz.
monty bekniesz w końcu za durne komentarze. Nie masz co robić, weź się za robotę niedorozwoju
Mocne i prawdziwe
Gdyby sędzia to przeczytał z miejsca by Cię pozwał i wygraną ma w kieszeni. A co do tego wyroku: w świetle czystej logiki, jak najbardziej słuszny. Czy dziennikarz nie ma prawa krytykować prezydenta ? Ma i to wielką na różnych formach: prasowych, internetowych, medialnych, itp. Każdy kto prowadzi prywatną stronę ma prawo eliminować z niej osoby, które mu nie odpowiadają. A to, że ta osoba jest akurat prezydentem, to po pierwsze nie może ograniczać jego praw jako osoby, a wtóre stan prezydentury jest okresem przejściowym. Pozdro. i życzę trochę więcej kultury językowej.
"Po to musimy wygrać wybory żeby takich pytań nie było" cytat Trzaskowski. Kosiński wygrał i pytań ma nie być. Ma być jedynie wychwalani i uwielbienie dla genialnego prezydenta zrozumiano szary człowieku.
A ty pewnie chciałbyś stary układzik i pierdzenie w stołek przez całą kadencję. Porównaj dokonania obu prezydentów, a publikuje swoje dokonania bo ma się czym chwalić
A ty pewnie chciałbyś stary układzik i pierdzenie w stołek przez całą kadencję. Porównaj dokonania obu prezydentów, a publikuje swoje dokonania bo ma się czym chwalić
Profil na fb Kosińskiego każdy może sprawdzić ,ile ich jest i kiedy zostały założone i że jest tam napisane OSOBA PUBLICZNA.TA OSOBA PUBLICZNA OD LAT KORZYSTA z materiałów promocyjnych UM czyli wykorzystuje cudzą własnosc intelektualną do promocji swojej osoby i powinien beknąć jak AL CAPONE za podatki.W ustawie karno-skarnej odpowiednie paragrafy panie prawniku Kosiński są prawda? Radni z opozycji może ,byście pomysleli o tym.
Widzę że orlowski posługuje się pseudonimem "monty".
MONTY to nie ORŁOWSKI,nawet nie znam go osobiście i wiecej nas dzieli niz łaczy .Orłowskiemu blizej do Kosińskiego i dlatego szykany Kosinskiego w stosunku do bliskiego mu ideowo Orłowskiego sa niezrozumiałe poza nienawiscia do człowieka jak juz wielu mieszkańców tego miasta sie przekonało osobiście..Wyrok jest bardzo skandaliczny i amoralny ,bo wbrew zdrowemu rozsądkowi i moralnemu patrzeniu na świat.Zgodziłbym sie z tym co to wydało ten wyrok ,gdyby KOSIŃSKI sam robił autorskie zdjecia ,włozył jakiś wkład własnej pracy i byłby to bardziej osobisty profil jak kazdego na fb i na prywatnym jego profilu banuje ,kazdy najmniejszy glos krytyki jak to sie dzieje na jego profilu jako osoby publicznej .Fceet ma problem psychiczny ze swoim wyolbrzymionym ego.Kosiński ma twittera i tam tez sie produkuje co jakiś czas w mysl zasdy ***** *** ,ktory faktycznie jest juz autorski i osobisty.
To interesujące, co podano w artykule, bowiem w 2020 r. była globalna awaria Facebook'a, dzięki której można było podejrzeć, kto prowadzi daną stronę, kto wrzucił konkretny post. Konkludując, na tamten czas stronę pana prezydenta prowadził w głównej mierze on, ale nie tylko on - były osoby, które publikowały jakąś informację/post, a on to później ze swojego konta to poprawiał lub nie. Ciekawe, jak sąd zbadał tą okoliczność i jakie dowody przedstawiono, że sąd uznał, że pan prezydent samodzielnie prowadzi konto na Facebook'u.
Dziennikarz daje radę. Tylko dlaczego na tym portalu nikt nie zamieszcza tych informacji? Pewnie kasa z reklam leci szerokim strumieniem? Zastaw się, a postaw się, głosiło staropolskie porzekadło, dziwnie pasujące do lanserskiego stylu sprawowania władzy w Ciechanowie. Zadłużenie miasta przekroczyło 75 mln zł i z roku na rok rośnie, ale czymś trzeba się chwalić. Nie można dużą inwestycją (sfinansowaną ze środków zewnętrznych – unijnych, rządowych, samorządu województwa), to chociaż zasadzonym drzewkiem, nowym koszem na śmieci, wymalowaniem pasów na jezdni czy ławeczką. Lans musi być. Jedną z takich lanserskich „inwestycji” jest budowa trzech hamaków w parku przy Jeziorku. Niby drobiazg, ale wielu mieszkańców się zbulwersowało. Cena był bowiem nieprzyzwoicie wysoka – 113 tys. zł (słownie: sto trzynaście tysięcy złotych). Tyle pieniędzy za trzy parciane hamaki i pergolę, która nie chroni ani przed słońcem, ani przed deszczem. Suma wręcz przerażająca, ale przecież mieliśmy już podobne wydatki, jak choćby na plastikową choinkę czy bożonarodzeniowe podświetlane zabawki z drutu. Był czas przywyknąć. Lansik tani nie jest. Odczekaliśmy prawie dwa miesiące od uruchomienia tego cuda techniki. Teraz czas je przeanalizować. Czekaliśmy na dwie rzeczy – udostępnienie dokumentacji z ratusza i ewentualną reakcję ciechanowskich mediów. Dokumentację dostaliśmy, a krytycznej medialnej analizy tej miejskiej „inwestycji” jak nie było, tak nie ma. I nic jej nie zapowiada. Widocznie przywykli do miejskiej rozrzutności. Trzeba więc analizę kosztów zrobić samemu. Miasto ogłosiło przetarg na dostawę elementów małej architektury. Przetarg podzielono na trzy części. Jedną z nich był zakup trzech hamaków. Opracowano dokumenty przetargowe, a wśród nich Opis Przedmiotu Zamówienia - OPZ. W nim pojawiły się pierwsze „kwiatki”. W części opisowej zapisane jest, że ustawienie hamaków: „przyczyni się do rozwoju aktywności nie tylko dzieci ale i młodzieży”. Mimo sporego bagażu doświadczenia życiowego nie jestem w stanie pojąć w jaki sposób leżenie na hamaczku ma rozwijać aktywność młodych ludzi. Ja nie jestem w stanie pojąć, ale to pewnie jest taka urzędnicza nowomowa. Dalej mamy opis techniczny wraz z grafiką, które są „podprowadzone” ze strony pruszkowskiej firmy Puczyński-mała architektura. Tu też są ciekawostki. U właściciela projektu mamy, że poszczególne elementy wykonane są ze stali kwasoodpornej 304 szlifowanej, stali kwasoodpornej 315 i stali cynkowanej ogniowo i lakierowanej proszkowo. W OPZ Miasto zażądało all in one - „konstrukcja urządzenia wykonana ze stali kwasoodpornej cynkowanej i lakierowana proszkowo w kolorze czarnym”. Technikalia (jak to ładnie nazwał prezydent) nie są mocną stroną urzędników i wymogi zostały zrobione „na bogato”. Każdy, kto ma choć odrobinę wiedzy technicznej wie, że czegoś takiego się nie robi. Ba, nawet technologicznie nie da się zrobić. Stal kwasoodporną stosuje się tam, gdzie istnieje duże narażenie na korozję i najczęściej zostawia się bez jakichkolwiek dodatkowych zabezpieczeń, bo nie tylko tego nie wymaga, a i dobrze wykończona (np. poprzez szlifowanie) dobrze wygląda. Inna sprawa jest ze stalą czarną, konstrukcyjną. Ona wręcz rdzewieje w oczach i dlatego zabezpiecza się ją antykorozyjnie, a najskuteczniejsze jest tu ocynkowanie ogniowe i następnie pokrycie farbą proszkową. To daje dobre zabezpieczenie antykorozyjne na długie lata i jest estetyczne. Przy okazji, to stal kwasoodporna jest około ośmiokrotnie droższa od zwykłej stali konstrukcyjnej, zwanej czarną. Miasto jednak dało wymóg, żeby nie dość, że konstrukcję zrobić ze stali kwasoodpornej, to jeszcze ją ocynkować i pomalować proszkowo. Fachowcy pytani przez nas w tej sprawie nie mieli wątpliwości – to nie ma sensu. Jest to bezsens zarówno technologiczny, jak i ekonomiczny. Wątpliwości miały też firmy stające do przetargu. Jedna z nich zgłosiła zapytanie następującej treści: „Proszę o informację czy Zamawiający wymaga wykonanie elementów stalowych w stali nierdzewnej niemalowanej czy w stali czarnej ocynkowanej i malowanej proszkowo”. Odpowiedź była kuriozalna: „Zamawiający wymaga wykonania elementów stalowych ze stali ocynkowanej i malowanej proszkowo w kolorze czarnym. Ten sposób wykonania zapewni dłuższe i trwalsze użytkowanie przedmiotowego elementu małej architektury”. Takie zafiksowanie na ocynk i malowanie proszkowe, a to, co pod spodem już nie jest ważne. Czyżby urzędnicy nie rozróżniali dwóch rodzajów stali? Czyżby nikt fachowym okiem nie sprawdzał dokumentów przetargowych? Czyżby w ratuszu już nie było nikogo z choćby minimalną wiedzą techniczną? A może miasto ma za dużo pieniędzy? Przetarg rozpisany, to wpłynęły oferty i zgodnie z prawem miasto ogłosiło ile pieniążków jest gotowe przeznaczyć na hamaki. Było to 127858,50 zł. Dużo, bardzo dużo, ale jestem pod wrażeniem precyzji oszacowania, chyba do ostatniej śrubki, do ostatniej podkładki, bo z dokładnością co do grosza. Ujawniono wartość ofert, a te wyniosły: 44300 zł, 58700 zł, 88500 zł, 94000 i 113000 zł. Trzy najtańsze odrzucono i wybrano… Tak, tę najdroższą. Żeby było ciekawiej firma, która złożyła najtańszą ofertę jest znana i ceniona na rynku, ale jak widać za tania. Kontrakt został zawarty, umowa podpisana, firma ją zrealizowała, urząd miasta roboty odebrał, a prezydent się pochwalił. Czy jednak powinny zostać odebrane, a nawet czy powinna zostać podpisana umowa? Przede wszystkim firma nie posiadała żadnych praw do projektu. Została zrobiona podróbka, a żeby było ciekawiej w tym samym parku prace realizowali przedstawiciele firmy będącej właścicielem projektu. Oni montowali ławko-huśtawki, a obok plagiatorzy pergolę z hamakami. Wszystko zostało udokumentowane i teraz firma przygotowuje się do podjęcia odpowiednich kroków prawnych. Będzie wstyd. Przedstawiciele firmy właściciela projektu wskazali również na błędy w zakresie konstrukcji, które powodują, że pergola może być niebezpieczna, że użyto zbyt cienkich profili itp. Tego wątku nie udało nam się jednak zweryfikować, bowiem w dokumentacji przekazanej przez urząd miasta nie udało nam się znaleźć żadnych obliczeń konstrukcyjnych! Otrzymaliśmy całą dokumentację powykonawczą, ze wszystkimi certyfikatami i niestety, ale wychodzi, że zamiast wskazanej w OPZ stali kwasoodpornej zastosowano zwykłą, najtańszą stal czarną, pochodzącą z hut rosyjskiej i słowackiej, oraz profile pochodzące z wytwórni w Macedonii. Odebranie konstrukcji z kilkukrotnie tańszego materiału, niż wskazanego w wymogach przetargowych, jest karygodne. Miał być drogi, szlachetny materiał, a jest taniocha. Coby było ciekawiej wśród przedstawionych certyfikatów nie ma nic o procesie cynkowania (czyżby nie było zrobione?). Nie ma też certyfikatu jakości powłoki proszkowej (Qualisteelcoat), którego nie zażądano. Nad pergolą zamontowane są olejowane deski z egzotycznego drewna iroko. Takie było wskazane w OPZ, takie jest w oryginalnym projekcie. Jest jednak istotna różnica. W projekcie było wskazane, że drewno powinno posiadać certyfikat FSC. To takie potwierdzenie, że zostało pozyskane w w ramach odpowiedzialnej gospodarki leśnej, z uwzględnieniem aspektów społecznych, ekologicznych i ekonomicznych. W dokumentacji mamy świadectwo pochodzenia, zaświadczenie o fumigacji, ale certyfikatu FSC nie ma. Ta konkretna partia tarcicy pochodzi z Republiki Kongo, z lasów deszczowych przyległych do rzeki Ubangi, a firma ulokowana jest w miejscowości Bezou, na samym brzegu rzeki. Nieodpowiedzialna wycinka drzew w tym rejonie to nie tylko zagrożenie dla światowego klimatu, ale również dla żyjących tam stad goryli. To dlatego tak ważny jest ten certyfikat, a jego nie ma. Projekt "zajumany", konstrukcja spartolona, wykonanie z materiału niezgodnego ze specyfikacją i dużo tańszego, drewno podejrzanego pochodzenia. To może chociaż same hamaki zostały dobrze zrobione? Nie! Nie minął tydzień od oddania do użytku i już pierwsza drewniana poprzeczka uległa złamaniu. W OPZ nie było żadnej specyfikacji, to wykonawca wybrał się do sklepu tapicerskiego, kupił taśmy polipropylenowe i z tego uklepał hamaki. Jaka jest tego wytrzymałość - nie wie nikt. Na wszelki wypadek dostawca, w instrukcji użytkowania, określił nośność na 150 kg i jedną osobę, która ma „leżeć w taki sposób, żeby części ciała przylegały do jego powierzchni w maksymalnie największym zakresie”. Uszkodzenia spowodowane niestosowaniem się do instrukcji użytkowania wyłączone są spod gwarancji. Oznacza to, że w praktyce producent nie daje żadnej gwarancji na hamak. Żadnej, bo już w pierwszych dniach na hamakach potrafiło leżeć po czterech rosłych młodzieńców, co bez wątpienia przekraczało limit wagi. Jak problem był rozwiązany u właściciela projektu? Tam było to zrobione bardzo solidnych pasów transportowych, a nie tapicerskich i równie solidnych beleczek na końcu. Myślę, że nawet małego słonia powinno wytrzymać, bo najsłabszy element ma wytrzymałość rzędu 2 ton. Dostępny na rynku hamak miejski, o deklarowanej nośności 600 kg kosztuje drobne 5146 zł. Takie są zamontowane w wielu miastach w Polsce, a ich koszt wraz z dwoma bardzo solidnymi słupkami wynosi zaledwie ok 10 tys. zł. Tak, ale to się dzieje w miastach, gdzie samorządowcy odpowiedzialnie podchodzą do wydatków, gdzie groszem publicznym się nie szafuje, gdzie lans nie jest najważniejszy. Tam, gdzie miasta nie trawi choroba powiązań towarzysko-biznesowych, które niszczą miasto i zabijają aktywność zwykłych ludzi, w efekcie zmuszają do ucieczki lub marginalizują mieszkańców.
media w Ciechanowie zawsze jak pamietam sa z władzą ,wiec same sie cenzurują ,no bo sa wolne ,ale liubia za to kasę
O co chodzi z tym zadłużeniem skoro Kosiński mówi od lat ,że jest ok i budżet mu się spina