
Rozmawiamy z koordynatorką oddziału kardiologicznego ciechanowskiego szpitala, Eleonorą Wesołek, która w tym roku uzyskała tytuł Medyka Roku.
CiechanówInaczej.pl: Czy już jako mała dziewczynka bawiła się pani w lekarza?
Eleonora Wesołek: Moja droga medyczna nie ma chyba aż tak głębokich korzeni, choć nie wykluczam, że jako dziecko zapewne leczyłam wszystkie swoje misie. Pierwsze poważne myśli o studiach medycznych i byciu lekarzem, to był moment wyboru klasy licealnej o profilu biologiczno-chemicznym. Zawsze lubiłam się uczyć i wciąż tak jest. Byłam bardzo dobrą i rzetelną uczennicą, medycyna stała się niejako naturalnym wyborem. Kilkoro moich znajomych z liceum również zostało lekarzami, wszyscy podchodziliśmy poważnie do nauki.
- W pani rodzinie były tradycje związane akurat z tym zawodem?
Mam w rodzinie kilku lekarzy, ale nie jest to tradycja przekazywana pokoleniowo. Nie odziedziczyłam ani „genu” lekarskiego, ani gabinetu, jeśli Pan o to pyta. W mojej rodzinie znaleźć można przedstawicieli wielu zawodów – od księgowych po nauczycieli, również medycy, ale na pewno nie w znaczącej przewadze.
- Co skłoniło panią do wyboru akurat tej specjalizacji na studiach medycznych?
Kardiologia zawsze wydawała mi się królową specjalizacji – oczywiście nie umniejszając lekarzom innych kierunków medycyny, sama przecież zaczynałam od specjalizacji internistycznej. Ale to kardiologia od początku mojej nauki zajmowała specjalne miejsce. Podchodziłam do niej z dużą atencją, bo to bardzo szeroka dziedzina, którą zgłębiam po dziś dzień – w ostatnich dniach zostałam certyfikowanym lipidologiem, jestem również hipertensjologiem, czyli specjalistą zajmującym się nadciśnieniem tętniczym. Choroby serca i układu krążenia to niestety wiodące choroby w statystykach śmiertelności w Polsce – zawsze uważałam, że to obszar wielu wyzwań i w zasadzie niekończącego się rozwoju. Bycie kardiologiem to nieustanna misja edukacyjna wobec pacjentów – uczenie ich zdrowego trybu życia i odżywania, gdyż świadomość w tym obszarze ma ogromny wpływ na ich życie i zdrowie.
- Zaczynała pani pracę w szpitalu w Mławie, po drodze był Płońsk, a od 2016 roku Ciechanów, gdzie objęła pani w tym roku funkcję koordynatora oddziału kardiologicznego. Jak licznym zarządza pani zespołem?
To prawda, pracowałam w kilku szpitalach północnego Mazowsza, a od 8 lat jestem na stałe związana ze Szpitalem Wojewódzkim w Ciechanowie. Zarządzam dosyć licznym zespołem, dlatego że Oddział Kardiologii to kilka sporych obszarów – kardiologii zachowawczej, czyli powiedzmy ogólnej, pracownia hemodynamiczna, czyli zajmująca się pacjentami przy okazji zawałów serca oraz pracowni elektrofizjologii związanej z wszczepianiem urządzeń wspomagających pracę serca. To szerokie zakresy odpowiedzialności, dlatego zatrudnionych jest w szpitalu kilkunastu lekarzy kardiologów.
- Nie minął jeszcze rok, ale co w tym czasu udało się zrealizować pani na tym stanowisku?
Praca Koordynatora to przede wszystkim praca organizacyjna i wspierająca opiekę nad pacjentami przebywającymi w oddziale oraz przyjmowanymi w przychodniach przyszpitalnych oraz poprawę warunków pracy lekarzy. Także to cała masa drobnych, ale koniecznych zmian, takich jak otwieranie nowych pomieszczeń zabiegowych, usprawnienie prac w poradniach, zwiększenie ilości planowych zabiegów różnego typu, ale również wspieranie pacjentów przez wprowadzenie rehabilitacji kardiologicznej, możliwość objęcia opieką psychologiczną w trakcie pobytu na naszym oddziale. To także praca zewnętrzna, czyli wzmacnianie istniejącej już współpracy między mazowieckimi ośrodkami kardiologicznymi. Bardzo ważna w kontekście profilaktyki jest praca w ramach programu Kos-Zawał, czyli faktyczne zwiększenie liczby pacjentów objętych bardziej wszechstronną opieką po przebytym zawale serca. Staram się również dbać o rozwój zawodowy lekarzy oddziału przez organizowanie szkoleń i prelekcji prowadzonych przez znakomitych specjalistów – kardiologów i kardiochirurgów, wspieram lekarzy – stażystów zaczynających właśnie w naszym szpitalu swoją ścieżkę zawodową. Sporo pracy!
- Jest pani ambitna? Pytam w kontekście przygotowywanej przez panią pracy doktorskiej...
Jestem ambitna i jestem z tego dumna, bo to pozwala mi realizować moje cele. Cały czas się dokształcam, żeby oferować pacjentom jak najlepszą opiekę, najświeższą wiedzę i umiejętności. Faktycznie, rozpoczęłam badania do pracy doktorskiej w zakresie kardioonkologii. Mam nadzieję, że w ten sposób dołożę swój kamyczek w rozwój nauki. Zawód lekarza, w moim przekonaniu, to zawód dla ambitnych, bo to bardzo wiele wyzwań i praca obciążająca pod wieloma względami – czasowym, emocjonalnym, poznawczym. Ale jesteśmy dorośli i to nasza świadoma decyzja i jej konsekwencje, także wiele pozytywnych.
- Na zawał „zapracowujemy” m.in. tym, jak się odżywiamy, czy jesteśmy aktywni ruchowo, jak reagujemy na stres. W jakim wieku są najmłodsi dorośli pacjenci, którzy trafiają na ciechanowski oddział kardiologiczny?
Niestety w ostatnich latach obserwujemy, jak wszędzie w krajach rozwijających się i rozwiniętych, gwałtowny wzrost liczby pacjentów coraz młodszych, niekiedy nawet nieprzekraczających 40 roku życia. Niewłaściwa dieta, brak aktywności fizycznej i stres to rzeczywiście główni winowajcy takiego stanu rzeczy. Codzienne wyzwania, praca i obowiązki, ale i łatwiejszy dostęp do wielu dóbr sprawiają, że nie myślimy o zagrożeniach zdrowotnych. Niestety – im młodszy pacjent, tym bardziej „nieśmiertelny” i zdziwiony złą kondycją swojego serca i układu krążenia, tym bardziej beztroski i lekceważący ogólnodostępne zalecenia lekarzy „bo przecież mi się to nie zdarzy”. Optyka znacząco się zmienia po przebytym zawale serca, oczywiście jeżeli dane będzie pacjentowi móc przetrwać to doświadczenie.
- Dawniej zawał oznaczał niejednokrotnie koniec pracy zawodowej, ale medycyna robi ogromne postępy...
Zdecydowanie ma pan rację – obecnie zawał to nie wyrok (oczywiście wszystko zależy od jego rozległości i szybkości udzielenia pomocy), tylko poważne ostrzeżenie. Opieka pozawałowa, leki, rehabilitacja kardiologiczna, a następnie zmiana stylu życia (wprowadzenie odpowiedniej diety i ruchu fizycznego) sprawiają, że mamy na przykład coraz więcej maratończyków po przebytym zawale serca. Wszystko oczywiście należy robić z głową i pod kontrolą lekarzy, ale zawał to nie pierwszy krok w drodze do niepełnosprawności, czasami wręcz przeciwnie – do lepszej jakości życia.
- Czym jest dla pani przyznana ostatnio nagroda?
Nagroda Medyka Roku 2024 była dla mnie przede wszystkim ogromnym zaskoczeniem, gdyż grono laureatów było tak zacne, że wyobrażałam sobie, że to właśnie ja zostanę wybrana. Jestem oczywiście bardzo szczęśliwa i wdzięczna – zarówno komisji konkursowej, która mnie wybrała, ale również dyrekcji mojego szpitala, która dostrzegła mój potencjał i pozwoliła mi go rozwijać na stanowisku koordynatora oddziału. Ta nagroda jest dla mnie potwierdzeniem moich wieloletnich wysiłków, dowodem na to, że ciężka praca, nauka i poświęcenie dziedzinie, którą się kocha, naprawdę ma sens.
Rozmawiał: Roman Nadaj
Czytaj też:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ambitnie kładziecie na łopatki budżet szpitala!!!
Pani doktor życzę wszystkiego dobrego, dużo sił i zdrowia. Polin, szpital rozkładają raczej urzędnicy a ty bezzębny szalony lwie módl się o swoje zdrowie psychiczne. Nie wiem kim trzeba być aby życzyć komuś śmierci. Człowieku ogarnij się.
Ty za to debilne komentarze produkujesz na forum, zaśmiecając je.
Piękna kobieta !
Miałam ogromną przyjemność poznać Panią doktor. Opiekowała się moim tatą na intensywnej opiece kardiologicznej. Rzeczywiście niezwykła osoba. Bardzo rzeczowa, walcząca o pacjenta. Co ważne, wsłuchana w emocje rodziny, która w trudnych chwilach też często potrzebuje wsparcia. Dziękuję Pani doktor i życzę dalszych sukcesów.