
Tragiczny wypadek na torach kolejowych w Ciechanowie. Pod kołami pociągu zginęła młoda kobieta. Jej tożsamość ustalono po kilkunastu godzinach od zdarzenia.
Wszystko wydarzyło się wczoraj (poniedziałek, 11 grudnia) około godz. 18:30 w okolicach ul. Gąseckiej w Ciechanowie. Jak wstępnie ustaliła policja, kobieta weszła na tory, wprost pod nadjeżdżający pociąg. Zginęła na miejscu zdarzenia. Pociąg jechał z Działdowa do stacji Warszawa Gdańska.
Pierwotnie nie było wiadomo, kim jest ofiara wypadku. Przy ciele kobiety mundurowi nie znaleźli bowiem żadnych dokumentów. Jak usłyszeliśmy dziś przed południem w ciechanowskiej prokuraturze, ustalono już że w zdarzeniu zginęła młoda kobieta, w wieku "około dwudziestu lat". Śledczy obecnie nie udzielają w tej sprawie więcej informacji. Postępowanie jest toczone w kierunku wypadku kolejowego.
(fot. PKP PLK)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jechałem tym pociągiem godzina 8:14 przed wiaduktem od strony Mławy tożsamość ustalona na podstawie telefonu komórkowego miała czarne włosy wczołgała się pod przejeżdżający pociąg między zgarniaczem a przednim kołem z prawej strony jadąc w kierunku Warszawy . MIAŁA OKOŁO 20 LAT . SPOCZYWAJ W SPOKOJU .
Wczolgala sie czyli? Wyskoczyła sama czy siedziała na torach? Czy może przed czymś uciekła?
Samobójcza śmierć. Przykre. Taka młoda. Całe życie przed nią było. Było...
Wyrazy współczucia dla rodziny. :( Niech jej ziemia lekką będzie :(
Jezu. Co tam sie mogło stać? Czy była sama?? Potrzebne informacje
Też jechałam tym pociągiem. Maszynista powiedział, że położyła się na torach.
Czy ktoś wie czy ta dziewczyna była tam sama na tych torach ?
Czy zna ktoś tożsamość owej osoby?
Była to prawdopodobnie Żaneta P...
Tak. Juz wiadomo. Mloda dziewczyna z okolic Krzynowlogi Malej. Zaneta.
Dlaczego ona to zrobiła? Nie wierze znam ją no
Naprawde niesamowita dziewczyna, szkoda że tak szybko odeszła.
Wszystkie informacje na wagę złota! Wszystkich którzy coś wiedzą prosze o wypowiedzenie się. To bardzo ważna sprawa! Podejrzewana obecność osób trzecich
Wstawia zdjęcie na instagram'a, a później idzie kłaść się na tory, gdzie przejeżdża pociąg to akurat mało prawdopodobne jest, by po prostu popełniła samobójstwo.
Zgadzam sie z przedmówcą ☝ !! Cos jeszcze musiało być na rzeczy .. Malo mozliwe ze to samobójstwo, cos tu smierdzi . Może ktoś jej pomógł ? Straszna sprawa.
Już drugi raz tragedia w tym miejscu około rok temu pod tym wiaduktem młody mężczyzna wszedł pod nadjeżdżające pendolino ...
Jakie nazwisko tej żanety?
I tu się mylicie samobójcy doskonale mają wszystko przemyślane ....to ze wrzuciła zdjęcia do internetu to mógłbyc apel,znak ze coś sie dzieje tylko nie potrafiła prosić o pomoc.A może była pod wpływem alkoholu albo innego swiństwa. ....zastanowić się trzeba, gdzie w tym czasie były kolezanki z którymi tak chętnie otwierała wino i chwaliły się tym na instagramie i facebooku....gdzie wspracie. ....
Dokładnie ktoś wyżej napisał że wczołgała sie na tory, a nie rzuciła pod pociąg. Tajemnicę zabierze ze sobą do grobu.Warto zacząć żyć z ludzmi a nie obok nich i dostrzegać problemy.Na face zdjęcia wrzuciła ale świadczą, że w jej zyciu nie było kolorowo...
Jeśli ktoś piszę ze ODPUSZCZA GÓWNIANYCH LUDZI nie jest szczęśliwy. ...
Przykre to jest ze odchodzi młody człowiek w tak tragiczny sposób ale ewidentnie widać wołanie o pomoc w postach niech spoczywa w pokoju
Gdzie te wołanie o pomoc? W których postach? Z jej zdjęć bardziej wynika ze dobrze sie bawiła, i nagle samobójstwo?
"Jedna z najmądrzejszych decyzji mojego życia: odpuścić sobie gównianych ludzi." ......tu już coś nie gra....a myśłisz ,że jak miała napisać....JEST MI ZLE MAM PROBLEM POMÓZCIE
gość 2017-12-13 00:45:17 Jakie nazwisko tej żanety? Chcesz ją znaleźć na fejsie, czy instagramie? :/
Nie wiem czlowieku kim Ty jestes!! Ale psycholg bylby z Cb chujowy!! Wszyscy, ktorzy znali Zanete wiedzieli, ze te opisy byly normalnymi opisami... Ona sama nigdy by czegos takiego nie zrobila, nigdy!! Nie Zaneta, ktora zawsze gdy slyszala o probach samobojczych mowila, ze nie moglaby tego zrobic!! Ze nie moglaby tego zrobic mamie!! Ktorej pekloby za nia serce!! A ludziom, ktorzy przyczynili sie do tego, ze jej juz z nami nie ma zycze jak najgorszej kary!!
To, ze czolgala sie na torach o czyms chyba swiadczy, nie?? Jaki czlowiek, ktory chce popelnic samobojstwo zachowuje sie w ten sposob?? Tak zachowuje sie raczej czlowiek, ktory chce uciec ale nie ma sily, zeby wstac na wlasne nogi. Ludzie ogarnijcie sie... Jej juz z nami nie ma. Teraz wazne jest to aby znalezc osobe, ktora za to odpowie.
Ne znam tej dziewczyny, ale być morze miała jakiś problem z którym było jej ciężko, może coś trzeba zmienić w systemie szkolenia jakiś przedmiot jak uczą matematyki, fizyki , - życzliwego postępowania z ludzmi czy coś w tym stylu, i jak czytam komentarze wygląda na to że ktoś chce odwrócić uwagę i jej wszystko przypisac, jak by ktoś bronił teraz kogoś
Myslicie ze ktoś tam z nią był? Ktoś mógł jej w tym pomoc?
Do KOKO, może i samobójcza, ale być może miała jakiś problem z którym nie dawała sobie rady, albo ktoś się z niej naśmiewał czy co, cholera wie, nikt nie wie co było wcześniej co ją dręczyło i być może bała się prosić o pomoc
Smutek, przygnębienie są emocjami, których doświadcza każdy człowiek wielokrotnie w trakcie swojego życia. Ich pojawienie się nie zawsze związane jest z depresją. Rozpoznać to zaburzenie można dopiero, gdy stanom obniżonego nastroju towarzyszą dodatkowo inne objawy m.in. poczucie braku energii, niemożność przeżywania radości, niska ocena własnej wartości oraz gdy trwają odpowiednio długo, tzn. ponad 2 tygodnie.
Ludzie przestańcie szukać sensacji tam gdzie inni mają ból. Rodzina w tym momencie straciła wartościowego człowieka wiem bo dobrze ją znałam. Po co wam jej nazwisko czy Facebooka albo i staram? By dopowiadać i puszczać plotki. Nie ma jej i już nie będzie!!
Nie chcę nic sugerować po tej tragedii poszedłem jako ostatni torami na peron to było jakieś 45 minut po tragedii na peronie stali ludzie oczekujący na pociąg i nagle kręci się młody chłopak po peronie zobaczył ochronę na przeciwnym peronie i skoczył na tory gdy wszedł na przeciwny peron na którym jest poczekalnia wprost na ochronę zaczepili go i krzyczeli co on robi przed chwilą był wypadek i go puścili niby nic za jakieś pięć minut przeskakuje drugi i to dla mnie co najmniej dziwne jeżeli by czekali na pociąg to by pojechali , jak by tylko przechodzili to tunelem od początku do końca , stali sobie na peronie i nagle się rozmyślili , widzą ochronę i przy niej skaczą przez perony obaj dobrze mieli zaciągnięte kaptury na głowę a przypomnę tunel pod torami jest dobrze oświetlony i są kamery . Mam nadzieję że policja wnikliwie przeprowadzi śledztwo i prześledzi loginy w stacjach komórki ofiary i czy czasami nie było w pobliżu innych telefonów jest to do sprawdzenia . Na drugi dzień kupowałem bilet w kasie w Ciechanowie i przyszedł pracownik PLK z nastawni kupował bilet i rozmawiał o wypadku i że przechodziła na czworaka przez tory na czworaka a czołgać się to wygląda podobnie .
KOMENTUJE BO MOŻE KOMUŚ SIĘ PRZYDA Jak rozmawiać z osobą chorą na depresję? Często im bardziej kochasz bliską osobę, tym jest Ci trudniej udzielać jej wsparcia we właściwy sposób. Wynika to głównie z Twojego buntu przeciw depresji. Nie akceptujesz zmiany, która zaszła w Twoim bliskim. A ponieważ nie możesz się z nią pogodzić, głębszy sens wszystkiego, co mówisz i robisz, zawsze jest następujący: „Bądź znowu normalny, chcę cię mieć z powrotem takiego jak dawniej”. Żeby móc właściwie odnosić się do bliskiej osoby, należy zaakceptować jej chorobę. PODTRZYMUJ KONTAKT „Kontakt z osobą, która cierpi na depresję, z wielu powodów jest niezwykle ciężkim brzemieniem. Cokolwiek by się nie zrobiło, zawsze będzie nie tak. Depresyjny pacjent po prostu trzyma się z dala od wszelkich kontaktów. Jeśli jednak się go nie odwiedza, czuje się opuszczony. Ale mimo wszystko podtrzymywanie kontaktu z chorym jest znacznie lepsze niż unikanie go, nawet jeśli chory nie do końca te kontakty akceptuje. Także partner i przyjaciele pacjenta czują się pozostawieni samym sobie, jeśli się nim nie interesujemy, a argument: „Wypadło mi to z głowy” jest uprzejmy, ale fałszywy. Oczywiście, każdemu jest ciężko, gdy musi poinformować innych, że ktoś, kogo bardzo kocha, „zwariował”, ale jeszcze gorzej jest zostać samemu ze swoim bólem i zmartwieniem”. Przesłanie jest jasne: ważne, żeby podtrzymywać kontakt z chorym, nawet jeśli jest to znacznie bardziej uciążliwe niż dawniej, także wówczas, gdy Twój bliski w żaden sposób nie okazuje, że potrafi to docenić. Podtrzymuj kontakt również wtedy, kiedy inicjatywa spotkania za każdym razem wychodzi od Ciebie. W czasie depresji obowiązują odmienne zasady: Twój bliski nic nie może poradzić na to, że jest zamknięty w sobie i nie jest w stanie podjąć żadnej inicjatywy. Nie wchodzi tu w grę niechęć, ale niemożność. Depresyjny pacjent bardzo obrazowo opisał mi kiedyś, jak ważne były dla niego kontakty z ludźmi, którzy się o niego troszczyli, chociaż w danej chwili nie potrafił tego okazać. „W okresie mojej najgłębszej depresji znajdowałem się jakby w głębokim, ciemnym dole. Od czasu do czasu nad brzegiem dołu dostrzegałem jakąś twarz. To dawało mi nadzieję. Czułem, że nie jestem już zupełnie sam. Wiedziałem, że poza moją jamą jest życie i że ktoś tam na mnie czeka”. NIE OSĄDZAJ ! Depresja może budzić silne sprzeczne emocje: najchętniej uciekłbyś jak najdalej, ale równocześnie chcesz pomóc. To normalne. Widzisz, że człowiek, którego kochasz, zmienił się i odsunął od Ciebie, co rodzi lęk. Chciałbyś uciec, ale z tego samego powodu chciałbyś także pomóc. Chętnie powiedziałbyś depresji „Stop!” i zobaczył, że bliski jest znowu taki jak dawniej. Ale nie wiesz, jak możesz pomóc – a wręcz: czy w ogóle możesz pomóc. Dręczy Cię tyle wątpliwości. Co trzeba mówić? Co robić? Czy należy chorego mobilizować lub dopingować? Czy trzeba naciskać jeszcze mocniej? A jeśli to robisz, czy nie uzależniasz go zbytnio od siebie? Czy nie przyczyniłeś się do jego choroby? Jak długo potrwa, zanim mu się polepszy? Czy w ogóle będzie kiedyś lepiej? Czy też może będzie jeszcze gorzej? Jak wysokie jest ryzyko samobójstwa? Czy możesz temu zapobiec? Martwisz się też o siebie: Czy sprostasz tej sytuacji? Co masz robić, kiedy dzwoni do Ciebie do pracy? Czy powinieneś poinformować swoich kolegów i szefa? Czy przypadkiem sam nie „zarazisz się” depresją i nie załamiesz się? Jeśli masz dzieci, prawdopodobnie martwisz się również o nie. Czy poświęcasz im wystarczająco dużo uwagi? Czy zmiana atmosfery się na nich nie odbija? Jak można maksymalnie ograniczyć wpływ choroby na nie? Czy masz im tłumaczyć, co to jest depresja? A jeśli tak, to jak to najlepiej zrobić? Niestety, nie ma idealnych odpowiedzi na wszystkie te pytania. W dużej mierze trzeba się kierować własną intuicją i obserwować, co się sprawdza, a co nie. Zapytaj też siebie, co działa na Ciebie najlepiej, gdy czujesz się przygnębiony i nieszczęśliwy, a co wywołuje negatywne uczucia. Najtrudniejsze, a zarazem najważniejsze jest to, żeby w żadnej sprawie nie osądzać. Bo jeśli to czynisz, druga osoba czuje się jeszcze bardziej opuszczona, podczas gdy właśnie teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje bliskości. O CZYM ROZMAWIAĆ ? To zrozumiałe, że próbujesz schodzić z drogi człowiekowi w depresji. Spotkania z nim nie są radosne, a rozmowy pochłaniają więcej energii niż zazwyczaj. Poza tym, o czym tu rozmawiać? Czy można mówić także o sobie, czy też jest to bezcelowe, gdyż Twój bliski nie jest tym zainteresowany i po takiej rozmowie byłby tylko jeszcze bardziej przybity? Rozmawiajcie o tym samym, co dawniej. Jeśli wcześniej głównymi tematami Waszych rozmów były dzieci, rodzina, praca i inni ludzie, to również teraz o tym mówcie. Staraj się mówić tym samym tonem co dawniej, unikając tonu nadmiernie zaniepokojonego, dramatycznego i poważnego. Można się śmiać tak samo jak dawniej. Dzięki temu depresyjny członek rodziny nadal uczestniczy w życiu. Być może frapuje Cię jeszcze jedna kwestia: czy należy podejmować temat depresji, czy też lepiej go unikać? Owszem, z pewnością należy się odnieść do aktualnego stanu psychicznego rozmówcy Lepiej zadać pytanie, w którym zawrzesz to, co widzisz lub czujesz, np.: – Jesteś bledszy niż zwykle i mówisz jakoś ciszej. Jak się dziś czujesz? – Wyglądasz na wyczerpanego, czy mogę spytać, jak się masz? – Sprawiasz wrażenie, jakbyś nie był sobą, czy dobrze to odbieram? – Mam wrażenie, że nie najlepiej się czujesz. Czy to prawda? Takie pytania mogą otworzyć rozmowę. Osoba w depresji dochodzi do wniosku, że naprawdę interesuje Cię to, co się z nią dzieje. Nie są to już tylko puste słowa, ale osobiste pytania, z których przebija autentyczne zainteresowanie. Możliwe, że mimo to Twój rozmówca będzie trzymał Cię na dystans, bo po prostu nie będzie w nastroju, żeby opowiadać o sobie. Zachowa jednak Twoje pytanie w pamięci i doceni je. „Widocznie jestem jednak dla kogoś ważny”. Zadanie pytania jest więc ważniejsze niż otrzymanie odpowiedzi. Jeśli jednak rozmówca mówi o sobie i o swojej depresji, pozostaje Ci tylko go wysłuchać, zachęcając pomocniczymi pytaniami: „Czy chcesz powiedzieć o tym coś więcej?”. Część ludzi w depresji prawie nie potrzebuje pytań, mówi sama z siebie. Niektórzy opowiadają w kółko tę samą historię. Jeśli chcesz okazać współczucie, możesz np. powiedzieć: „To musi być dla Ciebie trudne” lub „To fatalnie”. Nie mów, że to rozumiesz, bo wtedy osoba w depresji natychmiast pomyśli: „Nie możesz tego zrozumieć. Nigdy sam tego nie doświadczyłeś”. Powiedz więc raczej: „Próbuję zrozumieć, jak się czujesz, ale obawiam się, że moja wyobraźnia nie jest wystarczająca. To musi być okropne przechodzić przez coś takiego”. Nie pytaj osoby, która cierpi na depresję, dlaczego jest taka przygnębiona. Na to pytanie nie może dać żadnej odpowiedzi – sama je sobie od dawna zadaje. Lepiej sformułować pytanie tak, żeby odwołać się do jej wewnętrznej siły: „Jak Ci się udało przetrwać do tej pory ten trudny okres? Jak Ty to wytrzymujesz?”. Ona prawdopodobnie odpowie, że stara się nadal jak najlepiej wykonywać wszystkie niezbędne prace w domu lub podtrzymywać kontakty z najlepszymi przyjaciółmi. Albo powie, że stara się mimo wszystko wstawać codziennie o określonej porze, zjeść śniadanie, umyć się, ubrać i wyprowadzić psa. Dzięki takiej rozmowie przypominasz choremu o jego zaletach. Będzie rzeczą pomocną, jeśli szczerze pogratulujesz mu tych wysiłków, gdyż do cierpiącego na depresję może być trudno dotrzeć: komplement wyjdzie mu na dobre. Chory pragnie pochwał, nawet jeśli tego nie okazuje. Rzecz w tym, że osoby dotknięte depresją nadal bardzo wstydzą się swojej choroby. Przeprowadzone przez jedną z dużych firm farmaceutycznych badania nad wstydem wykazały, że dla mężczyzn bardziej wstydliwe od depresji są jedynie problemy seksualne. Wielu osobom mówienie przychodzi znacznie łatwiej, kiedy równocześnie robią coś innego. Jeśli wybierzesz się ze swym depresyjnym bliskim na spacer, wycieczkę rowerową lub znajdziecie sobie jakieś inne wspólne zajęcie, przy którym nie trzeba bez przerwy na siebie patrzeć, rozmowa przebiega znacznie swobodniej. Łatwiej też w takiej sytuacji znieść chwile milczenia. Ponadto zawsze można wtedy bezpiecznie porozmawiać o tym, co widać i słychać wokoło. Jest jeszcze jeden powód, dla którego podczas rozmowy lepiej jest coś robić, niż siedzieć naprzeciw siebie: do rozmawiania o trudnościach jesteśmy przyzwyczajeni. Wydaje nam się, że w ten sposób najlepiej możemy pomóc. Bliska osoba w depresji nie zawsze jednak ma na to dość energii. Czasem potrzebuje tylko, żebyś był przy niej. Robienie czegoś wspólnie sprawia, że przebywanie z sobą nawzajem jest przyjemniejsze zarówno dla niej, jak i dla Ciebie: żadne z Was nie czuje się nieswojo. NIE UDZIELAJ TANICH RAD? Czy sam kiedykolwiek przeżywałeś trudny okres? Na przykład gdy Twoja wielka miłość nie została odwzajemniona, gdy rozpadł się Twój związek, zostałeś oszukany, nie dostałeś pracy, na którą liczyłeś, byłeś bezrobotny lub straciłeś kogoś bliskiego? Czy otrzymywałeś wtedy niechciane porady? A jeśli tak, czy z nich skorzystałeś? Rozumiesz, do czego zmierzam. Ten, kto boryka się z problemami w życiu osobistym, nie znosi natrętnych rad. Irytują go, ponieważ w podtekście zawierają komunikat: „Ty męczysz się z tym tyle czasu, a ja – nie zastanawiając się nad tym zbyt długo – znam właściwe rozwiązanie”. Bagatelizują problem, z którym się zmagasz. Porady denerwują nas także dlatego, że zaburzają równorzędność relacji. Osoba udzielająca porad stawia się ponad nami, ponieważ „uważa, że wie coś, czego ja nie wiem”. I wreszcie, uważamy porady za irytujące, bo zbyt prędko ucinają naszą historię („Chciałem mu najpierw opowiedzieć, co leży mi na sercu – a on przerwał mi swoją radą”). Dawanie wskazówek lub porad jest jednak najczęściej popełnianym błędem w kontaktach z osobami w depresji. Manfred Lütz, psychiatra bardzo popularny w Niemczech, wyraził to następująco: „Prawdą jest, że osoby depresyjne cierpią często nie tylko z powodu swojej depresji, ale także przez ludzi, którzy przez swoje »dobre rady« mogą sprawić, że depresja będzie naprawdę nie do zniesienia” (Lütz 2009). Wydźwięk tego typu porad jest często następujący: Nie załamuj się, spójrz na to od pozytywnej strony („Głowa do góry, widzisz wszystko w zbyt czarnych barwach”). Takie uwagi nie pomagają, bo gdyby Twój bliski potrafił zrobić to, co mu się radzi, już dawno by to zrobił. Dlaczego dajemy rady innym ludziom, chociaż sami czujemy do nich wstręt? Dobrze jest poznać przyczyny, bo wtedy łatwiej jest oprzeć się tej pokusie. Po pierwsze, kiedy widzimy czyjeś cierpienie lub o nim słyszymy, automatycznie myślimy, że musimy coś zrobić lub powiedzieć. „Nie opowiada mi o swoich kłopotach bez przyczyny – liczy na jakąś radę lub rozwiązanie”. Udzielamy więc rady w przekonaniu, że druga osoba oczekuje pomocy w takiej właśnie formie. Poza tym ofiarowanie komuś jakiejkolwiek pomocy daje nam poczucie samozadowolenia. Nasz mózg wytwarza wtedy substancje, dzięki którym czujemy się szczęśliwsi. Gdy udzielamy porad, być może nie pomagamy przez to drugiej osobie, ale bardziej istotne jest dla nas to, że pomagamy sobie. Bliższa koszula ciału. Co więcej, dając radę, podajesz piłkę z powrotem do rozmówcy („Wysłuchałem Twojej historii i udzieliłem Ci rady – teraz kolej na Ciebie”). Przez radę wyzwalamy się z poczucia bezsilności („A jednak można coś z tym zrobić!”). Najważniejszym powodem, dla którego zawsze i wszędzie jesteśmy skłonni udzielać rad, jest jednak to, że nasz mózg kocha szybkie rozwiązania! Chcemy się jak najszybciej pozbyć problemów, w ten czy inny sposób. A to jest szczególnie prawdziwe w kontekście problemów, które mogą być dla nas obciążeniem i stanowią zagrożenie dla naszego dobrego samopoczucia. Jeśli więc mamy do czynienia z bólem i cierpieniem psychicznym, nasz umysł gorączkowo poszukuje sposobów, by nie dopuścić do siebie cierpienia. To cecha właściwa człowiekowi, ponadczasowa i uniwersalna. Z wymienionych wyżej względów niezwykle trudno jest zachować swoje rady dla siebie. Jak każdy, również ja wiele razy miałem do czynienia z psychicznym cierpieniem w gronie przyjaciół. I choć od dawna wiem, że ludziom nie pomaga udzielanie rad, ciągle łapię się na tym, że chcę dawać jakieś wskazówki. I muszę także przyznać, że robiłem to regularnie, choć wiem, że nie powinienem. Tak trudno jest stać i przyglądać się bezsilnie, zwłaszcza gdy chodzi o kogoś, kogo się kocha. Zwłaszcza wtedy pragnie się, żeby cierpienie jak najszybciej się skończyło. Trzeba więc sobie przebaczyć wszystkie momenty, kiedy wpadaliśmy i jeszcze wpadniemy w tę pułapkę. Postanówmy tylko nie robić tego więcej. Ugryźmy się w język, kiedy ciśnie nam się na usta dobra rada. Być może zastanawiasz się, co w takim razie należy mówić, skoro nie powinno się dawać rad, a wyświechtane frazesy są również zakazane. Aby wskazać pewne możliwości, w poniższej tabeli zestawiłem wiele niestosownych sformułowań, a obok każdego z nich podałem lepszą propozycję. Należy również pamiętać, że czasami nie trzeba w ogóle nic mówić. W tym miejscu przychodzą mi na myśl słowa wypowiedziane kiedyś w telewizji przez holenderską dziennikarkę Inge Diepman. Swoim przyjaciółkom, które chciały ją pocieszyć po stracie nowo narodzonego dziecka i przyznawały się, że nie wiedzą, jak to zrobić, powtarzała: „Przyjdź z pustymi rękami, a ja napełnię je swoimi opowieściami i łzami”. Wypowiedzi niestosowne To przecież nic takiego. Nie jest wcale tak źle. Mogło być gorzej. Widać światło w tunelu. Zobaczysz, wszystko znowu będzie dobrze. Wiem, że to przejdzie. Potrzebujesz czegoś, co sprawi Ci radość. Przyjmuj rzeczy takimi, jakimi są! Nic na to nie poradzisz. Taka jest wola Boga. Może teraz, kiedy zamknęły się przed Tobą jedne drzwi, otworzą się inne. Jest jak jest i nic się nie da zrobić. Wyrażenia godne polecenia Faktycznie, brzmi to nie najlepiej. Masz ciężko. Chciałbym móc coś dla Ciebie zrobić. Spróbuję Ci pomóc przez to przejść. W każdym razie będę się starał pomagać. Powiedz mi, co mam robić. Będę przy Tobie, kiedy będziesz mnie potrzebował. Kocham Cię (połącz to z pieszczotą). Jestem przy Tobie. Życie jest czasami tak niesprawiedliwe i tak ciężkie. Może przejdziemy się na spacer? Niektóre rzeczy są trudne do pojęcia. I prawie nie do wytrzymania. Wygląda na to, że jest Ci strasznie ciężko. Trudno w to uwierzyć. Jest jeszcze za wcześnie, żeby myśleć o przyszłości. Mogę poczekać. Rób to, co możesz robić dzisiaj. Mogę Ci pomóc, jeśli chcesz. Nie wiem, co mam powiedzieć, ale mieszkam w pobliżu. Wystarczy jeden telefon – i wsiadam w samochód. Nie jesteś sam. Mam nadzieje że pomoże to choć jednej osobie
Chodziłam z Żaneta do technikum. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, ze taka osoba jak ona mogłaby popełnić samobójstwo... Możecie pisać co chcecie ale ja i większość osób która ja znała, nigdy nie uwierzy, ze to było samobójstwo. A osoby które nie miały okazji jej poznać proszę żeby nie wypowiadaly się na temat o którym gowno wiedza. A filozofowie którzy tak zajebiscie układają swoje twierdzenia to zapraszam na casting do trudnych spraw. Tam się tylko nadają wasze marne wypociny. Nie znaliscie człowieka to nie oceniajcie. Zajmiecie się swoim życiem i dajcie rodzinie i znajomym przejść okres żałoby. A nie robicie sensacje z ludzkiego nieszczęścia.
"Ludzie przestańcie szukać sensacji tam gdzie inni mają ból. Rodzina w tym momencie straciła wartościowego człowieka wiem bo dobrze ją znałam. Po co wam jej nazwisko czy Facebooka albo i staram? By dopowiadać i puszczać plotki. Nie ma jej i już nie będzie!! " ŚWIĘTE SŁOWA
Chodziłam z Żaneta do technikum. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, ze taka osoba jak ona mogłaby popełnić samobójstwo... Możecie pisać co chcecie ale ja i większość osób która ja znała, nigdy nie uwierzy, ze to było samobójstwo. A osoby które nie miały okazji jej poznać proszę żeby nie wypowiadaly się na temat o którym gowno wiedza. A filozofowie którzy tak zajebiscie układają swoje twierdzenia to zapraszam na casting do trudnych spraw. Tam się tylko nadają wasze marne wypociny. Nie znaliscie człowieka to nie oceniajcie. Zajmiecie się swoim życiem i dajcie rodzinie i znajomym przejść okres żałoby. A nie robicie sensacje z ludzkiego nieszczęścia.
OCZYWIŚCIE MÓJ KOMENTARZ DŁUGI SKOPIOWANY Z INTERNETU NIE JEST DO TEJ TRAGEDII (KOMENTUJE BO MOŻE KOMUŚ SIĘ PRZYDA Jak rozmawiać z osobą chorą na depresję?) - napisałem bo tu czyta wiele ludzi i może ktoś znajomego pocieszy. Tej dziewczyny nie znałem, ale raczej nie popełniła samobójstwa, nie psujcie dobrego imienia jej.
Moim zdaniem nie popełniła samobójstwa, ktoś jej pomógł, policja powinna to sprawdzić, nie odpuścić. W niedzielę na instagramie pokazała ogromnego siniaka na prawym udzie. Taki siniak nie zrobi się sam , coś musiało się wydarzyć.
Chodziłam z Żaneta do technikum. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, ze taka osoba jak ona mogłaby popełnić samobójstwo.....co Ty wiesz o samobójstwach,o depresjach....no tak 4 lata w technikum to już znasz kogoś w 100%.Ja miałem kolegę na w liceum,razem byliśy na studiach, kumple od lat,fajny chłopak,sympatyczny,poprostu w porządku koleś.Był jedynakiem,rodzice nauczyciele,zawsze mógł na nich liczyć....nie chorowali,nie mieli ani On ani rodzina długów,żyli na poziomie takim ,że nie musieli się martwić o chleb.Zwykła rodzina,oświadczył się dziewczynie,i na drugi dzień powiesił się.....do tej pory nikt nic nie wie,co dlaczego....więc nie piszcie ,że napewno by tego nie zrobiła,tak jak i,że napewno ktoś jej ,,dopomógł"Ludzie w głębokiej depresji potrafią żyć i funkcjonować dłuższy czas w miarę normalnie,i nagle bum,cos pęka,malutki problem rośnie do rangi tragedii,chwila ,impuls i dochodzi do tragedii.....NIGDY NIE MÓW NIGDY
Żyłam z osobą, która odebrała sobie najpiękniejsze lata życia. My bliscy zabieg ani w natłoku codziennych spraw zwyczajnie nie widzieliśmy objawów depresji. To ciężka i podstepna choroba. Trudno bylo się pogodzić, że to spotkało właśnie nas. Huśtawki nastrojów rodzily bunt, konflikty. Bywały fazy amoku pogłębianie przez usmierzacze typu alkohol a wówczas pomimo szczerych chęci puszczaly hamulce. W takiej fazie odszedł. Żałuję, że nie skorzystaliśmy z pomocy fachowca.
A-niezalogowany,bardzo czesto jest tak ,że zyjemy z kimś, a niestety nie znamy tej osoby.....chwila ,moment....depresja to nie tylko ,leżenie w łóżku......ale bardzo czesto nadmierna ,,SCZĘŚLIWOŚĆ",JESTEM HAPPY JEST LUZ MAM WSZYSTKO W DU....NIGDY BYM NIE POPEŁNIŁA SAMOBÓJSTWA......to tez jest znak ,że coś zaczyna się dziać....
Po 1 nie napisałam ze znam ja z technikum... Tylko ze chodziłam z nią przez ostatni nie 4 lata.. A to różnica kolego. Wystarczy czytać ze zrozumieniem. A po 2. Skoro się chciała zabić to czemu nie skoczyła... Czemu się nie polozyla. Tylko czolgala się na czworakach ? Na to pytanie tez masz odpowiedź ? Dlaczego ludzie będący wtedy w pociągu jakoś nie potwierdzają ze było to samobójstwo... Tylko ze wyglądało to zupełnie inaczej.. Gowno wiesz i gównem się madrzysz.
Według ciebie osobą która mówi ze nigdy by się nie zabila to zły znak ?
Znam sytuacje inną gdzie ogarnięty, bardzo miły chłopak. sympatyczny, kulturalny został pomówiony przez "kolegę" który , wpadł na świetny pomysł - zbierał informacje o kolegach i koleżankach z grupy i przypisał koledze że ten mówił na tego czy innego kolegę i że wszystko powtarza co usłyszy inni pokazywali który i wyśmiewali, zdjęcia na fb ukryte przed nim czy w grupie sportowej, jest zawsze smutny staram mu się pomóc i wkręcam go do towarzystwa, zauważyłem różnicę pozytywną, on wie że może na mnie liczyć, zawsze był w porządku i jest moim najlepszym kumplem. Co ciekawe został tak pomówiony że wiele ludzi z nim nie chciało rozmawiać co go przygnębiło. Sporo ludzi opowiadało o nim złę rzeczy i zależało im m.i by skłócić z ludźmi. Dziś wychodzi na ludzi, pojawiają się już zazdrośnicy, jestem pełen podziwu że mimo takich przeciwności jakoś sobie radzi. Pomówił go "kolega" razem ze swoimi przyjacielami bo nie radził sobie ze stresem i dzięki wspólnemu "wrogowi" lepiej się integrowali. Niektórzy musieli przejść przez przez sytuacje wymuszone przez innych, długo bym mógł pisać ale kto zna życie wie co chciałem przekazać, bo kto ma wszystko nie zrozumie osoby biednej która jest zadowolona z niewielkiej rzeczy która dla bogatego nie ma znaczenia. Podsumowując ten co pomówił po ludziach nawet sprawdzał czy nie ma tej osoby na którą nagadał wielu ludziom i nawymyślał by nikt nię nie odzywał, a wiadomo ludzie to wykorzystywali, a ten w żywe oczy kłamał że nic takiego nie było, ale chociasz z kumplami poznaliśmy prawdziwe oblicze jego kolegów z roku
Nie oceniajcie tej dziewczyny, tu raczej nie samobójstwo
Wnioskuje po komentarzach
Ludzie nie piszcze tych głupot każdy mówi inaczej a nikt tego nie wie...jedni mowią,że weszla na tory drudzy ze sie wczołga a jeszcze inni że leżala. Znam Żanete bardzo dobrze i ona by nie mogła zrobić tego rodzinie bo wie że każdy by bardzo cierpiał. Wiec nie piszcie jak nie wiecie....
Do PASAŻER. Czy myślisz ze chłopaki których widziałeś mogli mieć cos wspólnego z tym zdarzeniem? Oby policja przeprowadziła wnikliwe śledztwo..
Popieram osobe wyzej!!
Według ciebie osobą która mówi ze nigdy by się nie zabila to zły znak ?JEŻELI TAK MÓWI A Z DRUGIEJ STRONY DAJE INNE SYGNAŁY TO TAK....tylko Ona wie co się stało.
Znam Żanete bardzo dobrze i ona by nie mogła zrobić tego rodzinie bo wie że każdy by bardzo cierpiał. Wiec nie piszcie jak nie wiecie........większość samobójców też tak twierdziła i stało się inaczej,więc nie piszcie ,że NAPEWNO NIE ZROBIŁABY TEGO!!!równie dobrze mogło to być nie wiem jakieś pobicie,i dziewczyna ostatkiem sił próbowała uciec,a może była pod wpływem narkotyków czy alkoholu itd,i zwyczajnie nie wiadziała co robi....nigdy nic nie wiadomo....oby policja wyjaśniła sprawę.Wiem napewno,że policja przesłuchiwała kolegów z roku tej dziewczyny....podobno ostatnim czasem przestała chodzić na zajęcia.Piszę ,,podobno".Sama przeżyłam próbę samobójczą taty,na szczęscie udało się go uratować,więc wiem co to znaczy.Jednak tatę udało się uratować.Słyszałam wiele wersji,że tata miał długi,że mama go zdradzała,że upił się i powiesił.....a jak się okazało mój tata ma silną depresję,nie dającą żadnych obiawów(prztnajmniej my tego nie zauważyliśy)......tak czytam wypowiedzi i sobie myślę,jakim cudem pasażerowie widzieli z pociągu z kilkudziesięciu metrów po ciemku co się działo przed pociagiem-GRATULUJĘ SUPER WZROKU.Oby sprawa się wyjaśniła,szkoda młodego życia....a dla najbliższych kondolencje ....ciężka sytuacja,ciężki okres przed świetami powinniśmy się witać a nie żegnać.....
Kiedy pogrzeb ?
Co raz gorzej sie dzieje.nie rozumiem jednego skoro dziewczyna chciala by sie zabic to ustala by na torach jak inni samobojcy a nie wpelzla.a dzis znow tragedia bo zabili czlowieka na ulicy ciechanowa.czy mordercy juz wogole moga byc bezkarni.nawzajem sie wybijamy?
Co raz gorzej sie dzieje.nie rozumiem jednego skoro dziewczyna chciala by sie zabic to ustala by na torach jak inni samobojcy a nie wpelzla.a dzis znow tragedia bo zabili czlowieka na ulicy ciechanowa.czy mordercy juz wogole moga byc bezkarni.nawzajem sie wybijamy?
Co raz gorzej sie dzieje.nie rozumiem jednego skoro dziewczyna chciala by sie zabic to ustala by na torach jak inni samobojcy a nie wpelzla.a dzis znow tragedia bo zabili czlowieka na ulicy ciechanowa.czy mordercy juz wogole moga byc bezkarni.nawzajem sie wybijamy?
Myślę, że nie należy wykluczać możliwości samobójstwa. Po moim mężu również nikt nie spodziewał się czegoś takiego. Ostatnią osobą z która rozmawiał tego dnia byłam ja. Często szukał zaczepki. Była niedziela. Zwalił całą robotę na mnie. Posprzeczalismy się. Spieszylam się do domu, do dzieci. Skupiłam się na robocie. Zaczął się śmiać i używać przykrych słów. Zanim skończyłam było za późno. Reanimacja nic nie dała. Dziecko wezwalo pogotowie, sąsiadów. Lawina ludzi i wydarzeń. Wiele głupich, wyimaginowanych opini. Obarczanie winą. Do tej pory ludzie gadają co chcą. Tak szczerze powiedziawszy to jednak nie pomyślał jaki los nas czeka. Nawet o chorej na serce matce zapomniał. Gdzie mamy teraz szukać winnych? Trzeba być silnym, żeby zyc dalej.
Pamietajcie że w kabinie jest monitoring i się wszystko nagrywa , mam nadzieję że wszyscy tutaj się rozpisujący macie świadomość że czlowiek który dostaję się pod pociąg jest masakrowany a największe części są wielkości ludzkiej dłoni plus coś w strzepkach ubrań a i tak nigdy wysztkiego się nie wyzbiera więc miejcie świadomość co spotkało tą dziewczynę .
Pamietajcie że w kabinie jest monitoring i się wszystko nagrywa , mam nadzieję że wszyscy tutaj się rozpisujący macie świadomość że czlowiek który dostaję się pod pociąg jest masakrowany a największe części są wielkości ludzkiej dłoni plus coś w strzepkach ubrań a i tak nigdy wysztkiego się nie wyzbiera więc miejcie świadomość co spotkało tą dziewczynę .
Pamietajcie że w kabinie jest monitoring i się wszystko nagrywa , mam nadzieję że wszyscy tutaj się rozpisujący macie świadomość że czlowiek który dostaję się pod pociąg jest masakrowany a największe części są wielkości ludzkiej dłoni plus coś w strzepkach ubrań a i tak nigdy wysztkiego się nie wyzbiera więc miejcie świadomość co spotkało tą dziewczynę .
TO NAPEWNO NIE SAMOBÓJSTWO! potrzebne śledztwo!!
Tak, przy depresji może być również nadmierna szczesliwosc. Byłam ostatnią osobą, która Go widziała tego dnia. Mial rozbawiona minę, śmiał się w głos. Pewnie to zachowanie uspilo moją czujność. Myślę, że niektórzy mają bardziej podatna osobowość na problemy z psychiką. Często są to ludzie wrażliwi, lubiani przez znajomych. Życie z takim człowiekiem jednak nie należy do łatwych. Często problem ciągnie się latami i sami zainteresowani przestają zwyczajnie dostrzegać, że coś jest nie tak. Wystarczy iskra, żeby pękło. Nie potępiam. Wiem, że chciał i starał się. Może nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Życie jest jedno. Nie ma dogrywki. Wiele zależy od nas samych jak korzystamy z jego uroków. Czasem przychodzi w snach. Każe na siebie czekać. Mówi, że kiedyś wróci. Raz nawet zapraszał do siebie, ale wyrwałam się i uciekłam.
Pamiętajcie że w kabinie jest kamera i wszystko rejestruje i chcialbym was uświadomić gdy czlowiek dostaje się pod koła pociągu to zostają z niego kawałki wielkości dłoni czasami coś wiekszego w poszarpanych ubraniach i nigdy wszystkiego do końca się nie wyzbiera pamietajcie o tym co spotkało tą dziewczynę pisząc durne komentarze SPOCZYWAJ W SPOKOJU .
Wiadomo cos więcej w tej sprawie?????
Pamiętajcie że w kabinie jest kamera i wszystko rejestruje i chcialbym was uświadomić gdy czlowiek dostaje się pod koła pociągu to zostają z niego kawałki wielkości dłoni czasami coś wiekszego w poszarpanych ubraniach i nigdy wszystkiego do końca się nie wyzbiera pamietajcie o tym co spotkało tą dziewczynę pisząc durne komentarze SPOCZYWAJ W SPOKOJU .
A może wczołgala się bo nie miała siły iść? Może ktoś ją wcześniej zaatakował a ona uciekala przed tą osobą? Może miała ranę kluta? Tego nikt nie zauważył?
A może wczołgala się bo nie miała siły iść? Może ktoś ją wcześniej zaatakował a ona uciekala przed tą osobą? Może miała ranę kluta? Tego nikt nie zauważył?
Co takiego jest w okolicy Gąseckiej że tam giną ludzie.?
Co takiego jest w okolicy Gąseckiej że tam giną ludzie?
Też mnie zastanawia spokojna okolica a już drugi przypadek w tym miejscu.
Ludzie, którzy tak dogłębnie analizują całą tę przykra sytuację, jak hieny cmentarne szukają sensacji. Zajmijcie się swoimi sprawami.
no własnie zajmijcie sie swoimi sprawami kazdy kazdego ma w dupie i potem tragedia taka.
nikt sie nie dowie co sie stalo.. a ty kurwa nie wyjezdzaj z ta depresja bo cie znajde i bedzie zle
kuźwa prokuratura umorzyła śledztwo....no jakaś paranoja tak szybko...
Zanete znalam bardzo dobrze. Byla naprawde super kolezanka. Nigdy w zyciu bym nie powiedziala ze to samobójstwo i nigdy w to nie uwierze. Tak jak wiekszosc uwaza ze to osoby trzecie braly w tyn udzial tak i ja to popieram. Ja zapamietalam Zanete jako pogodna, przyjacielska i otwarta osobe. Zawsze byla pozytywna z poczuciem humoru. Ona w zyciu nie zrobila by tego. Nie moge w to uwierzyc ze sie to stalo [*]
To czemu ta posrana prokuratura umorzyła wszystko, moze nawet nie zaczeli sledztwa. Tak to w Polsce jest.
Ta dziewczyna nazywała się Żaneta Pszczółkowska przezwisko Gżana z Krzynowłogi Wielkiej
Ta dziewczyna nazywała się Żaneta Pszczółkowska przezwisko (Gżana) z Krzynowłogi Wielkiej
Halo wiadomo cos jeszcze?