Morderstwo w Gąsocinie: Zatrzymany przyznał się do winy, zabił dziadków dla pieniędzy?

27 - letni mężczyzna jest podejrzewany o zabójstwo starszego małżeństwa z Gąsocina. Do zbrodni prawdopodobnie doszło w nocy z poniedziałku na wtorek.

Przypomnijmy: we wtorek (27 sierpnia) w godzinach rannych policja otrzymała zgłoszenie, według którego w budynku jednorodzinnym przy ulicy Porzeczkowej w Gąsocinie znaleziono dwie martwe osoby: 80 - letnią kobietę i 84 - letniego mężczyznę. Czynności na miejscu zdarzenia, wykonywane przez prokuratorów z Ciechanowa oraz grupę dochodzeniowo - śledczą policji, trwały do późnych godzin wieczornych.

Również we wtorek w związku z tą sprawą policja zatrzymała 27 - letniego mężczyznę - wnuka ofiar:

- Jest on podejrzewany o dokonanie zabójstwa. Wstępnie został przesłuchany przez policję. Ustalono rabunkowy motyw działania sprawcy. Mężczyzna dzisiaj (środa, 28 sierpnia - przyp. red.) został doprowadzony do prokuratury - poinformował podinspektor Leszek Goździewski.

Obecnie w prokuraturze trwa przesłuchanie mężczyzny. Wkrótce postaramy się podać więcej informacji na ten temat.

AKTUALIZACJA:

Jak poinformował w rozmowie z naszym portalem zastępca prokuratora rejonowego w Ciechanowie - Przemysław Bońkowski - zatrzymany w związku z zabójstwem w Gąsocinie 27 - letni mężczyzna przyznał się do winy:

- Zatrzymanemu zostały postawione dwa zarzuty z artykułu 148 § 1. Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się do winy - powiedział prokurator Bońkowski.

Jak ustalono do zbrodni doszło w nocy z 23 na 24 sierpnia (z piątku na sobotę). Nieoficjalnie wiadomo, że małżeństwo zginęło od ciosów zadanych siekierą. Prokuratura potwierdziła, że na ciałach ofiar odkryto liczne rany rąbane i tłuczone. Prokurator nie chce natomiast na tę chwilę wypowiadać się na temat motywów zbrodni.

Zgodnie z Kodeksem Karnym za popełnienie przestępstwa z artykułu 148 § 1 zatrzymany podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

Poniżej zdjęcia z miejsca zdarzenia: