
Sprawą lotu policyjnego śmigłowca w Sarnowej Górze, w gminie Sońsk w dniu 20 sierpnia, podczas uroczystości upamiętniających 103 rocznicę bitwy w 1920 roku, zajmą się odpowiednie wyznaczone do tego orgrany. Już trwają czynności wyjaśniające. Sprawą zajmuje się m.in. Prokuratura oraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Przypomnijmy. Pilot śmigłowca policyjnego Black Hawk zahaczył wczoraj o jedną z czterech lin łączących dwa słupy wysokiego napięcia. Na szczęście był to prawdopodobnie jedynie przewód odgromowy. Spadł on na auta zaparkowane na polu, gdzie stały także dwie rodziny z dziećmi. Nic poważnego im się nie stało. Natychmiast zareagowały będące w pobliżu służby: strażacy i policjanci. Zaczęli krzyczeć i ostrzegać ludzi przed podchodzeniem do leżącej na ziemi linii, przez którą mógł przecież płynąć prąd. Odgrodzili zagrożony teren (jeszcze wtedy nie było wiadomo, co to za kabel został przerwany), a uczestnikom imprezy nakazali jak najszybciej zejść z pola. Tam, gdzie spadła linia stały jedynie pojedyncze osoby. Pozostali uczestnicy imprezy w tym czasie stali bowiem na drodze lub na polu, ale z dala od miejsca incydentu z udziałem śmigłowca.
- Staliśmy w dwie rodziny przy autach, dokładnie tam, gdzie spadła linia. Otarła się ona o policzek naszego 4-letniego synka. Na szczęście, jedynie go musnęła i nic mu się nie stało – twierdzi pan Michał, inny uczestnik zdarzenia w Sarnowej Górze. Wcześniej sprawę komentował pan Adam, którego zdaniem pilot zachował się brawurowo, ryzykując życie jego rodziny.
Dziś, 21 sierpnia, o godz. 11.00, otrzymaliśmy już odpowiedź w tej sprawie z Komendy Głównej Policji:
- W odpowiedzi na przesłaną korespondencję uprzejmie informuję, że trwają czynności związane z wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia z udziałem policyjnego śmigłowca, do którego doszło 20 sierpnia podczas pikniku wojskowego zorganizowanego z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą koło Ciechanowa.
Zgodnie z procedurami powiadomione zostały odpowiednie organy, w tym Prokuratura oraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Na miejscu zostały przeprowadzone również niezbędne czynności procesowe, a zgromadzone materiały niezwłocznie zostaną przekazane do Prokuratury.
Z polecenia Komendanta Głównego Policji czynności w sprawie incydentu lotniczego prowadzi też Biuro Kontroli KGP - informuje nasz portal inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Emerytowany wojskowy w rozmowie z naszym portalem twierdzi, że jego zdaniem pilot śmigłowca ewidentnie ściął jedną z lin wirnikiem. Do takiego wniosku doszedł on po analizie poklatkowej jednego z amatorskich filmików z wydarzenia w Sarnowej Górze. Nasz rozmówca przekonuje, że po takim incydencie pilot powinien wylądować w pobliżu i upewnić się, czy może bezpiecznie kontynuować lot, a nie po prostu odlecieć...
- Pilot przez 3 godziny był na tym terenie. Miał dostatecznie dużo czasu, żeby zorientować się, gdzie się znajduje, uwzględniając zwłaszcza to, że w pobliżu jest linia wysokiego napięcia. Moim zdaniem nic go nie usprawiedliwia w jego zachowaniu. Chciał się ewidentnie popisać. Przelot nad tłumem, na niskiej wysokości, był już naruszeniem procedur bezpieczeństwa. Dobrze, że nikomu nic się nie stało – komentuje nasz rozmówca.
Zapytaliśmy Komendę Główną, jaka jest procedura związana z tego typu zdarzeniem. KGP odpowiada jedynie na pytania przesłane drogą mailową, dlatego czekamy na odpowiedź.
Sprawy lotniczego incydentu nie chciał komentować obecny na uroczystości w Sarnowej Górze wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Maciej Wąsik. - Mnie już wtedy nie było. Nie znam okoliczności zdarzenia, bo tego nie widziałem – wyjaśnił.
Były podchorąży radomskiej szkoły lotniczej, ciechanowianin, obecnie na emeryturze w rozmowie z naszym reporterem stwierdził, że jeśli lot śmiglowca odbywał się nad miejscem imprezy, to pilot tej maszyny nie powinien zejść niżej niż 100 metrów.
- To dawałoby jeszcze pewien margines bezpieczeństwa, kilka sekund rezerwy na reakcję, gdyby była ona potrzebna - komentuje. Uważa on, że w lotach na niskiej wysokości, poniżej 200 metrów, od pilota i nawigatora (załoga śmigłowca w Sarnowej Górze była dwuosobowa) jest wymagana szczególna uwaga odnośnie tego, czy jakieś obiekty nie znajdują się na kursie.
- Jeden z moich kolegów lotników napisał książkę o wypadkach z udziałem pilotów. Oprócz awarii sprzętu jedną z najczęstszych przyczyn było latanie w sytuacji, gdy umiejętności pilota były niedostosowane do trudnych warunków pogodowych. Często o śmierci lotnika decydowała także zwyczajna brawura czy chęć zaimponowania, czy popisania się przed rodziną, znajomymi, zwykłymi obserwatorami. W ten sposób niestety zginęło wielu moich kolegów - wspomina.
Sprawę lotu komentują także liczne ogólonopolskie media, wypowiadają się na ten temat różni eksperci. Wydźwięk tych wypowiedzi jest podobny - piloci (a właściwie pilot i nawigator) lecieli zbyt nisko nad publicznością.
O tym, co się wydarzyło w Sarnowej Górze pisaliśmy tu:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No tak wąsika nie było to nie jego wina przecież....bo on jest od macania kur pewno żałosny rząd i jego tłumaczenia..na pisiorow jak nawet spadnie kupa rządowa to pachnąca bo to pisiorska,a w niej parę groszy do podtarcia..ot taki rząd jacy jego wyborcy....a to nie wina Tuska czasem??
Anka prezentujesz sobą zwykłe chamstwo charakterystyczne dla ośmiogwiazdkowców. Ale cóż wymagac od pseudointeligencji.
Chamski wpis a chama tak jak bezzębnego poznaje się po tym jak gębę otworzy.
Pilot będzie poszkodowany, jak ten od granatnika?
Jak pamiętamy, swego czasu komendant hucznie zainicjował nową policyjną tradycję i po prostu, tradycji stało się zadość.
To i tak skończyło się szczęśliwie, bo gdyby za sterami maszyny zasiadał komendant granatników, to niechybnie helikopter zaplątał by się w przewody wysokiego napięcia i doszłoby do prawdziwego nieszczęścia.
trzeba byc nieodpowiedzialnym rodzicem aby prowadzic dzieci na takie imprezy. Polacy robia to nagminnie, i jeszcze znajduja sie w epicentrum zdarzenia, przewaznie z dziecmi.
Gorszej bzdury to chyba nie czytałem. Po to jest impreza żeby tam być i to z dziećmi, a organizator ma obowiazek zapewnić bezpieczeńtwo
Chyba słoneczko Ci za bardzo główkę przygrzało smutna lewaczko
Co tam śmigłowiec, co tam jakiś drut (prawdopodobnie światłowód). Granatnik !!!!!!!!!!!!!!! Granatnik to jest to !!!!!! A śmigłowiec? To pryszcz.
Stefek,a ty co sobą prezentujesz?zaklamujesz rzeczywistość...ten pokaz że śmigłowcem to kiełbasa wyborcza ale było tanie mięso i zaśmiardło...dobre już rząd sobie wziął,,dla takich jak ty zostało śmierdzące i masz się cieszyć i mówić że pachnie i pyszne.... zresztą was ludzi PiSu nie przekona macie swoją wizję dobrobytu i macie do tego prawo...pozdrawiam
do ANI- 100% ta odpowiedż do SZTEFENA !!!! GRATULACJE !
Drodzy Rodacy, przez ostatnie 8 lat.......... mamy doczynienia z Pychą i Smrodem ...........
Wina Tuska, a nie tego milicjanta za sterami Black Hawka. Dobrze, że nie miał granatnika
Ania jesteś OK
Roman sprawdził wiek tego kozaka i jego sympatie polityczne ?
Tylko niech KGP nie bierze się za wyjaśnianie sama na siebie,bo nic nie stwierdzi,a narobią się,że ho ho. Tylko niezależna prokuratura lub komisja wypadków lotniczych!
W tym kraju nie ma niezależnej prokuratury i komisji. Obudź się
Wina Tuska. LOL
Jaka żenada ten rząd to już mi ręce opadają. Prawaki i lewaki niszczą ten kraj. Skończmy z tym. Polska ma wielu mądrych ludzi,którzy mogą rządzić tym krajem bez zaburzeń emocjonalnych i naleciałości ideologicznych. Obecni rządzący niszczą Polskę i Polaków. Opozycja też nie lepsza. Czas oczyścić ten kraj z agentów wpływu lewackiego zachodu i ruSSkiego miru. Po covidzie i wojnie ruSSkiej maski opadły, upadły też wszelkie autorytety. Czas na gospodarkę i zdrowie psychiczne Polaków. Czas na normalność.
Dość. A jaka to partia tą normalność zaprowadzi ? Jestem bardzo ale to bardzo tego ciekawa.
Prokuratura nic nie wyjaśni, trzeba powołać komisję Sarnowsko - Górską z Macierewiczem na czele. On to na parówkach i makaronie imitującym linię wysokiego napięcia wyjaśni całą sprawę. Oczywiście wnioski są już znane w środowisku pis: wina Tuska oraz wybuch bomby hiperbarycznej umieszczonej w linii wysokiego napięcia doprowadził do tego wypadku, a nie łamanie wszelkich procedur przez pilotów, jak w Smoleńsku. Historia lubi się powtarzać, na szczęście czasami nie z tak tragicznym skutkiem.