Reklama

Porażka w amatorskim stylu. Jurand żegna się z Superligą.

29/03/2012 21:11
W meczu 25. kolejki Superligi piłkarzy ręcznych Jurand Ciechanów przegrał we własnej hali z Zagłębiem Lubin 34:35. Szczypiorniści znad Łydynii znów zafundowali swoim kibicom dramatyczną końcówkę, tym razem bez happy end-u. Ta porażka prawie całkowicie przekreśliła szanse Juranda na utrzymanie się w najwyższej klasie handballowych rozgrywek.

Podopieczni Pawła Nocha źle rozpoczęli spotkanie. Gościom z Lubina szybko udało się odskoczyć na kilka bramek. W 8. minucie meczu Zagłębie prowadziło już 5:2. Jurand zaczął skuteczni gonić rywali po pierwszym kwadransie spotkania. Do remisu gospodarze doprowadzili w 23. minucie po trafieniu Michała Prątnickiego – 12:12. Do końca pierwszej połowy oba zespołu grały na równi, a do szatni piłkarze powędrowali przy stanie 16:16.

Wynik meczu w drugiej połowie otworzył Piotr Adamczak i Zagłębie objęło prowadzenie 17:16. Pierwsze minuty tej części meczu należały jednak do Juranda. W 37. minucie Ciechanowianie prowadzili już dwoma bramkami – 21:19. To był pierwszy moment, kiedy nasi piłkarze poczuli smak zwycięstwa. Nonszalancka postawa w ofensywie szybko się zemściła. Niecelne strzały Prątnickiego oraz Łukasza Jurkiewicza zostały błyskawicznie wykorzystane przez szczypiornistów z Lubina. W ciągu siedmiu minut Jurand stracił siedem goli nie zdobywając przy tym żadnego. Goście objęli czterobramkowe prowadzenie – 21:25. To był pierwszy kluczowy moment tego meczu. Wydawało się, że wszystko jest już stracone i nasi piłkarze o zwycięstwie mogą już zapomnieć. Podopieczni Pawła Nocha pokazali jednak serce do walki i powstali z kolan. Dwa rzuty karne na bramki zamienił Adrian Piórkowski, po jednym trafieniu dorzucili Maciek Jeżyna i niezawodny Tomasz Klinger. Na trzynaście minut przed końcowym gwizdkiem na tablicy w hali MOSiR przy ulicy 17 stycznia znów widniał remis – 25:25.

Po chwili ciechanowska publiczność oszalała z radości. Akcję ze skrzydła na gola zamienił Jurkiewicz i Jurand znów wyszedł na prowadzenie. Remisowy wynik utrzymywał się do 53. minuty, kiedy to z boiska sędziowie wyrzucili aż dwóch graczy przeciwnika. Naszym piłkarzom udało się wykorzystać ten fakt. Po dwóch trafieniach Mindaugasa Tarcjionasa Jurand zwiększył przewagę i swoje szanse na zwycięstwo. W 55. minucie podopieczni Pawła Nocha prowadzili 31:29. Kontaktową, trzydziestą bramkę dla gości zdobył Łukasz Kuźdeba. Jurand odpowiedział trafieniem Prątnickiego – 32:30. Kilka sekund później faulował Tarcijonas, który otrzymał karę dwóch minut. Mimo osłabienia naszym szczypiornistom udało się pokonać bramkarza rywali. Po rzucie Prątnickiego publiczność podniosła się z miejsc. Jurand prowadził 33:30, a do końca meczu pozostały trzy minuty. Trybuny zaczęły świętować, a sędzia podyktował rzut karny dla rywali. Wojciech Gumiński stanął naprzeciw Rafała Grzybowskiego. Gdyby nasz bramkarz obronił ten strzał byłoby już po meczu – łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Po chwili wynik na elektronicznej tablicy zmienił się na naszą niekorzyść – Lubinianie zdobyli trzydziestego pierwszego gola. Dwie minuty później było już tylko 33:32. Grając w osłabieniu, nasi piłkarze kompletnie nie mieli pomysłu na zakończenie swojej ofensywnej akcji golem. Na minutę przed końcową syreną goście zdobyli trzydziestą drugą bramkę, a chwilę później przestrzelił, nawet ten, któremu rzadko się to zdarza – pudło Klingera było pierwszą oznaką wiszącej w powietrzu katastrofy. Po chwili Lubinianie doprowadzili do remisu.

Przy piłce był Jurand. Czas płynął nieubłaganie, a serca kibiców na trybunach biły coraz szybciej. Piłkę otrzymał ten, który dwie minuty wcześniej został na sto dwadzieścia sekund wyrzucony przez sędziego z boiska. Tarcijonas oddał rzut, a publiczność na ułamek sekund zamarła, by po chwili oszaleć z radości. Piłka po strzale litewskiego obrotowego znalazła się w siatce rywali, a Jurand wyszedł na prowadzenie 34:33. Do końca meczu pozostało 35. sekund. Ten mecz w najgorszym wypadku można było zremisować. W to co wydarzyło się przez pół minuty trudno uwierzyć. Najpierw błyskawiczny gol Adamczaka, po chwili niedokładne dogranie na koło do Tarijonasa, a następnie trafienie Piotra Obrusiewicza równo z końcową syreną i szał radości nie na trybunach, lecz na boisku.. zawodników w pomarańczowych koszulkach..

W sportowym żargonie pojedynki przegrane w takim stylu określa się ,,frajerskimi porażkami”. Wtorkowe spotkanie przy całej mojej sympatii do zawodników Juranda należy zaliczyć właśnie do tego grona. Po meczu ciechanowscy kibice oraz drugi trener naszej drużyny Andrzej Marszałek obwiniali arbitrów prowadzących to spotkanie o zbyt szybkie podejmowanie decyzji o pasywnej grze naszej drużyny w ofensywie. Nie chcę zajmować stanowiska w tej sprawie. Nie wypada mi bowiem podważać opinii byłego bramkarz Wisły Płock oraz reprezentacji Polski. Trudno jednak mieć pretensje do sędziów o to, że nasi piłkarze na trzy minuty przed końcem prowadząc 33:30 zamiast dobić rywala wyciągnęli do niego pomocną dłoń. Dlaczego tak się stało? Zabrakło boiskowego cwaniactwa. Ten sportowy zmysł posiadają doświadczeni gracze. Jak wiadomo, w naszej drużynie takich na boisku nie ma, są za to na ławce trenerskiej, między innymi wspomniany już przeze mnie Andrzej Marszałek. Nie rozumiem dlaczego przy stanie 33:30, nasz szkoleniowiec nie poprosił o czas, aby uspokoić swoich podopiecznych. Tak samo jak nie rozumiem dlaczego w drugiej części meczu Marka Wróbla w bramce zastąpił Rafał Grzybowski. Drugi ze wspomnianych zawodników znakomicie spisywał się w pierwszej części sezonu. W drugiej rundzie postawa obu naszych bramkarzy, na co skarżył się też trener Noch, pozostawiała jednak wiele do życzenia. W meczu z Zagłębiem Wróbel nie miał może oszałamiających interwencji, ale kilka razy piłkę udało mu się jednak odbić. Nie można tego powiedzieć o Grzybowskim, na którego bramkę każdy rzut, może z wyjątkiem jednego, finiszował w siatce. Rafał większość meczu spędził jednak na ławce, dlatego nie można obwiniać go o sobotnią porażkę. Więcej żalu można mieć do Prątnickiego i Jurkiewicza. Pierwszy pudłował, kiedy prowadziliśmy 21:19 i 33:30, ale z drugiej strony w fenomenalny sposób zakończył kilka trudnych akcji oraz był drugim po Klingerze najskuteczniejszym zawodnikiem w naszej ekipie (8 trafień). Jurkiewicz z kolei w pierwszej połowie dwukrotnie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali. Należy jednak pamiętać o tym, że Łukasz wystąpił na pozycji skrzydłowego, którym nominalnie nie jest. W drugiej części pojedynku spisywał się po prawej stronie boiska już znacznie lepiej.

Winę za wtorkową porażkę moim zdaniem ponosi głównie sztab szkoleniowy, który nie udzielił wsparcia swoim podopiecznym w kluczowych momentach meczu. Szkoda, że piękna przygoda z Superligą dobiega końca. Kapitan schodzi ze statku ostatni - to święte prawo obowiązuje na morzu, ale nie w sporcie. Trenerowi Nochowi ciechanowska piłka zawdzięcza wiele, ale samymi wspomnieniami żyć niestety nie można. Przy całej sympatii do naszego szkoleniowca, uważam, że jego czas na ławce trenerskiej Juranda dobiegł końca, może, nawet kilka spotkań temu. Od podjęcia tej decyzji jest jednak prezes oraz zarząd. Ten postawił wszystko na jedną kartę i trwał przy swoim do samego końca, dlatego moim zdaniem jeszcze przed świętami powinien podać się do dymisji razem z trenerem.

Na koniec mała prośba do piłkarzy Juranda - w ostatnich trzech spotkaniach walczcie na boisku tak jak w ostatnich meczach z Warmią i Zagłębiem, macie bowiem do spłacenia dług wobec wspaniałej ciechanowskiej publiczności, która nawet po wtorkowym meczu była z Wami. Z takimi kibicami jak w Ciechanowie można do piekła i z powrotem.

Michał Fabisiak

Aplikacja ciechanowinaczej.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Ciechanowinaczej.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do