Reklama

Teatr „Rozmyty Kontrast” ma już dwa lata

09/03/2014 18:59

W połowie lutego dwa lata swojego istnienia obchodził Teatr "Rozmyty Kontrast", działający w Powiatowym Centrum Kultury i Sztuki.

Teatr Amatorski „Rozmyty Kontrast” narodził się w Powiatowym Centrum Kultury i Sztuki im. Marii Konopnickiej w Ciechanowie, 17 lutego 2012 roku. Kierowania nim podjął się - za zachętą i namową dyrektor PCKiSz dr Teresy Kaczorowskiej - pracujący w PCKiSz teatrolog z wykształcenia Andrzej Liszewski. Na początku „Rozmyty Kontrast” liczył dziewięć młodych osób, obecnie - już osiemnaście. Wśród pierwszych członków byli uczniowie i absolwenci ciechanowskich szkół: Maciej Klimczuk, Jagoda Stańko, Kamil Szczyglak, Aleksandra Ostrowska, Andrzej Pilitowski, Jarosław Leszczyński, Justyna Niezgodzińska,  Małgorzata Klimczak, Mikołaj Zelech.


Pierwsze przedstawienie „Rozmyty Kontrast” zaprezentował rok po założeniu (16 lutego 2013), w Kawiarni Artystycznej PCKiSz, i był to dramat Zbigniewa Nienackiego „Styks”. Następna premiera Teatru – 2 sierpnia 2013 roku - to dwie jednoaktówki Sławomira Mrożka „Męczeństwo Piotra O"Heya” i „Kynolog w rozterce”. Obydwie zostały też pokazane na XXI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „Dionizje"2013”, Teatr otrzymał za nie wyróżnienie. Ponadto  „Kynolog w rozterce” pokazano 17 września 2013 roku, podczas wieczoru „Pamięci Sławomira Mrożka”, zorganizowanego w Kawiarni Artystycznej w dniu pogrzebu dramaturga.


Ostatnią premierą Teatru było „Betlejem polskie” według dramatu Lucjana Rydla, zrealizowane wspólnie z Ludowym Zespołem Artystycznym „Ciechanów”. „Betlejem” wystawiono 6 tycznia 2014 roku, w Święto Trzech Króli, i ponownie tydzień później, 11 stycznia - podczas XXIV Koncertu Noworocznego „Gala"2014”.


Obecnie Teatr przygotowuje aż trzy sztuki jednocześnie: „Ożenek” Mikołaja Gogola, „Na pełnym morzu” Sławomira Mrożka i „Niespodziankę” Karola Huberta Rostworowskiego.



O Teatrze mówią jego młodzi aktorzy:


Maciej Klimczuk: - Założenie teatru było genialnym pomysłem. Jak przyszedłem do pana Andrzeja Liszewskiego udało nam się pomysł ustabilizować i zebrać kilku ludzi na początek. Jak to z początkami bywa, było ciężko - rotacja ludzi bez przerwy i długo, zanim wyklarowała nam się stabilna, klarowna „ekipa”. Od tego momentu było tylko lepiej. Ludzie okazali się wspaniali, pełni werwy i energii, a integracja błyskawiczna. Wszyscy się porozumiewali bez problemów, ruszyliśmy z pierwszym przedstawieniem. „Styks” był naszym chrztem bojowym. Później zaczęli do nas napływać nowi ludzie, tak samo zakręceni jak cała reszta. I tak działamy aż do dzisiaj i mam nadzieję że jeszcze tak kilka tych lat podziałamy i będziemy się wspólnie bawić, mam nadzieję ze w powiększonym gronie.


Edyta Szwejkowska: - Każdy człowiek, chce znaleźć sobie sens swojego jestestwa, a przy okazji nie zanudzić się na śmierć robieniem czegoś, co go męczy. Ja nie odstaję pod tym względem od społeczeństwa, też tego pragnę. Ktoś wieki temu, mądrzejszy ode mnie, wymyślił rodzaj pracy połączony z rozrywką. To teatr i aktorstwo. Zostało wymyślone tak, aby nie uwłaczać nikomu godności, nie pozbawiać nikogo tego upragnionego sensu. Sztuki były zwierciadłem rzeczywistości, tak jest do tej pory.  Czym dla mnie jest teatr? Rzeczywistością i jej brakiem, moją wyobraźnią, moim Edenem, narkotykiem, dnem, życiem, śmiercią. Najważniejsze jest to, że jest moja droga do sensu, otwiera umysł na wiele spraw i daje dużo zabawy.


Jagoda Stańko: - Przez te dwa lata dużo się zmieniło. Inny skład, inne sztuki, a przede wszystkim mamy więcej zapału. Postępy jakie ostatnio poczyniliśmy widzą wszyscy i mam wrażenie, że popycha nas to bardziej do działania. Oby tak dalej!


Kamil Szczyglak: - Przyłączyłem się do Teatru za namową koleżanki. Brakowało kogoś do jednej roli. No i zostałem na dłużej. Dobrze się czuję w towarzystwie innych osób z Teatru. Mam szansę samorealizowania się i sprawdzania własnych możliwości. Jak dotąd najbardziej podobała mi się rola pasterza w sztuce „Betlejem polskie”.


Mikołaj Zelech: - Do Teatru przyszedłem, kiedy koleżanka poprosiła mnie i Kamila, żebyśmy zobaczyli jak to wszystko wygląda i może… spróbowali swych sił. Strasznie podobała mi się atmosfera w grupie i postanowiłem zostać. Moją najlepszą rolą była, według mnie, rola  Jasia w „Męczeństwie Piotra O"heya”. Grałem tam sześcioletniego chłopca, syna O"heyów. Niesamowicie trudno było mi się wcielić w rolę Jasia, ale też sprawiała mi ona największą frajdę.


Andrzej Pilitowski: - Przyłączyłem się pod wpływem impulsu. Wiedziałem wcześniej, że gra tam mój kolega, ponadto sprawiła to pewna sytuacja na moich studiach.  Dla mnie najciekawszą rolą była pierwsza -  w „Styksie”. Grałem tam Nieznajomego, może nie idealnie, ale po raz pierwszy. To, że należę do grona tak świetnych ludzi, pozwala mi się czuć szczęśliwym. Ponadto oklaski po skończonym spektaklu dają mi te wspaniałe uczucie, które ciężko mi opisać słowami. Dla mnie to coś świetnego gdy publiczność przeżywa wraz ze mną, graną przez mnie postać.  A uczucie ulgi po skończonym spektaklu równa się chyba tylko z bezbłędnie zdaną sesją.


źródło: PCKiSz

Aplikacja ciechanowinaczej.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Ciechanowinaczej.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do