
Wraz z jesienią nadeszły pochmurne dni, ciemne poranki oraz szybko zapadający zmrok, dlatego uczestnicy ruchu muszą dbać o swoją widoczność na drodze. Rowerzyści, aby móc bezpiecznie poruszać się po mieście w słabych warunkach oświetleniowych, powinni nie tylko odpowiednio wyposażyć rower, ale i pod innym kątem spojrzeć na swój ubiór.
Według polskiego prawa każdy rower, który porusza się po drogach publicznych, powinien obowiązkowo mieć:
Po intensywnym lecie dobrze jest zweryfikować sprawność nie tylko podstawowych komponentów roweru, ale i jego wyposażenia, ponieważ brak odpowiednich akcesoriów może skutkować mandatem karnym, wynoszącym od 50 do 200 zł. Co ważne, prawo zobowiązuje rowerzystów do używania oświetlenia wyłącznie od zmierzchu aż do świtu oraz w tunelach. W dzień, w warunkach dobrej widoczności, wystarczy odblask.
Według obowiązujących przepisów lampki zamontowane w rowerze powinny być widoczne nocą z odległości minimum 150 metrów. Dzięki temu, że kierowca samochodu odpowiednio wcześnie widzi rowerzystę, można uniknąć sytuacji stwarzających zagrożenie.
Jeżeli rower jest podstawowym środkiem transportu po mieście, warto wyposażyć go w lampki o mocy ok. 100-120 lm. Poza obszarem zabudowanym wiązka świetlna powinna być zdecydowanie większa i wynosić od 600 do nawet 1000 lm. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na niemieckie normy StVZO. W spełniających je modelach światło jest rozpraszane tak, aby nie oślepiać kierowców.
Lampki to jednak nie wszystko. Elementy odblaskowe na sprzęcie albo odzieży to niepozorne detale, które znacząco podnoszą bezpieczeństwo na drodze. Światło odbijające się od reflektorów aut sprawia, że rowerzystę da się zauważyć z dużej odległości. Odblaski mogą znajdować się na torbach i sakwach, producenci często umieszczają je też na kurtkach czy sportowych spodniach oraz butach. Poza tym dla zwiększenia widoczności, kiedy się ściemnia, warto nosić jasne ubrania, a także dodatkowo odblaskową kamizelkę.
Nie można zapomnieć o tym, że jeżeli podróżowanie ma być bezpieczne dla wszystkich uczestników ruchu, również kierowcy muszą pomyśleć o wyposażeniu auta. Jak wskazują redaktorzy portalu motofakty.pl jazda na twardych, letnich oponach w mroźne dni może skutkować znacznym wydłużeniem się drogi hamowania w sytuacjach awaryjnych. Testy wykonane na zlecenie Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego pokazały, że droga hamowania samochodu na ogumieniu letnim, poruszającego się z prędkością 85 km/h na mokrej, nieośnieżonej nawierzchni w temperaturze 6°C, wydłuża się o 6 metrów w stosunku do tego samego auta na oponach zimowych. Dlatego warto obserwować pogodę, aby być przygotowanym na zmianę warunków.
Artykuł sponsorowany
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie