
Kawał dobrego rapu!, Wow, co za punch! Stary nawijaj, nawijaj! – tego typu okrzyki leciały od zachwyconej publiczności w stronę zawodników Wielkiej Bitwy o Klucz św. Piotra. To najlepszy dowód na to, że sobotnia impreza okazała się pełnowymiarowym sukcesem. Kto nie widział, niech żałuje!
Mury ciechanowskiego Klubu Studenta przeżyły prawdziwe oblężenie. Organizatorzy nawet nie marzyli o tak dużej frekwencji. Sobotnia walka na wersy zgromadziła bowiem ponad 350 miłośników dobrej muzyki. Najważniejsi jednak w tym wydarzeniu byli zawodnicy. Do walki o nagrody stanęło 11 freestaylowców. Warto podkreślić, że nie byli to sami mieszkańcy naszego miasta. Zainteresowanie występem wykazali artyści z Warszawy, Lublina i Trójmiasta. Fakt ten bardzo cieszy organizatorów.
- Chcieliśmy ściągnąć jak największą ilość zawodników z całej Polski. Dzięki temu na pewno wzrósłby poziom imprezy. Jednak jak na pierwszy raz, to i tak jesteśmy bardzo zadowoleni – podkreśla Mateusz Zarębski, znany jako Zaręba.
Chcieliśmy nadać bitwom za zamkiem oficjalny wymiar.
Już na wstępie trzeba podkreślić, że inicjatorami imprezy są młodzi ludzie, którzy nie tracą czasu na przesiadywaniu przed komputerem. Ich zapał, chęci i wiara w powodzenie idei sprawiły, że impreza okazała się sukcesem. Musiało jednak się od czegoś zacząć…
- Pomysł tej bitwy to tak na prawdę, kontynuacja bitew które odbywały się za zamkiem. Chcieliśmy przenieść je do lokalu z kilku powodów. Pierwszy, ciężka do przewidzenia aura. Drugi, to wieczne skargi ludzi postronnych, którzy nasyłali patrole policyjne i wypisywali na forach internetowych kompletnie oderwane od rzeczywistości komentarze, robiąc temu wydarzeniu złą opinię. Trzeci, to chyba sam fakt, że przenosząc spotkania do lokalu, uzyskaliśmy patronat od organizatorów WBW (Wielka Bitwa Warszawska – przyp. red.), co dało naszej imprezie rangę ogólnopolską, jednocześnie czyniąc ją oficjalną bitwą w Ciechanowie, w przeciwieństwie do spotkań odbywających się za zamkiem – podsumował drugi z organizatorów, Łukasz eSPeCHa Spysiński.
Dawaj stary, jedziesz!
Mury ciechanowskiego klubu studenta wypełniała atmosfera dobrej zabawy z domieszką zdenerwowania organizatorów i zawodników bitwy. Ci pierwsi od momentu wejścia do klubu zajmowali jak najlepsze miejsca przy scenie, aby móc śledzić zmagania tych drugich.
Z niecierpliwością oczekiwali słownych walk. Na szczęście nie musieli na nie długo czekać.
Wielką Bitwę o Klucz św. Piotra rozpoczęły eliminacje do faz grupowych. Polegały one na jednym, 30-sekundowym wejściu każdego z zawodników. O tym, kto pokazał lepszy poziom decydowało jury w składzie Przemek Fuso Łuniewski, Kuba Quebonafide Grabowski i Łukasz eSPeCHa Spysiński. Spośród 11 zawodników, do fazy grupowej przeszło 8 z nich. Laureaci eliminacji podzieleni zostali na dwie 4-osobowe składy. Faza grupowa polegała na dwóch 30-sekundowych freestaylach na wylosowany temat. Panowie wychodzili naprzeciw siebie i miel okazję do ripostowania, co najbardziej podobało się publiczności. Im lepszy puncz, czyli riposta dla przeciwnika, tym większe zbierali brawa i zachwyty publiczności. Najtrudniejszym momentem było wyłonienie finałowej trójki. Tutaj łatwo można zauważyć, że przewagę mieli ci uczestnicy, którzy udział w bitwach z prawdziwego zdarzenia mają za chleb powszedni. Może ten fakt, przełożył się wygląd ostatecznego trio, w skład którego wszedł doświadczony freestaylowiec Solar, koncertujący już Toczek i „nasz człowiek” stawiający pierwsze kroki w rapie, Ziutek.
- Poziom, był na prawdę zróżnicowany. Widać było po niektórych zawodnikach wielki stres. Gdy odbywało się to za zamkiem, rzadko były mikrofony itp. A tu ? Nagłośnienie, oświetlenie. Setki ludzi wpatrzonych w jeden punkt. Myślę, że to niektórych po prostu przerosło. Jednak są też plusy, bo dostrzegłem, szczególnie wśród naszych reprezentantów duży progres i niesamowitą pewność siebie mimo atmosfery, która faktycznie była piekielnie gorąca –tłumaczy niepowodzenie ciechanowskich raperów eSPeCHa, członek jury.
Jednak honoru ciechanowskiego rapu dzielnie bronił Łukasz Kazimierczak. Po udanej walce z Marcinek Toczkiem, którego zsunął na trzecie miejsce na podium podjął walkę z doświadczonym w te gierki Karolem Solarem Poziemskim. Ta rozgrywka podniosłą poziom emocji do zenitu!
Do-gryw-ka! Do-gryw-ka!
Nikt nie chciał chyba być w skórze oceniających finałowe starcie. Mieli oni ciężki orzech do zgryzienia. Poziom nawijanych wersów był tak wysoki, że nie sposób było jednoznacznie wyłonić zwycięzcę. Także publiczność znacznie utrudniała sprawę, bowiem ciągle było jej mało słownych potyczek.
Pulę nagród (nagroda pieniężna 200 zł, bon na zakupy do wykorzystania w sklepie Alkoholowy Świat o wartości 100 zł oraz producencki bit od beatmakera Fusa) zgarnął Solar, ale o fakcie wyrównanej walki świadczy posunięcie fundatora jednej z nagród. Przemek Łuniewski zadeklarował, że zrealizuje także drugi bit, specjalnie dla Ziutka.
- Decyzja kto wygrał to zawsze wielki problem szczególnie w takich przypadkach jak ten, gdy poziom jest tak bardzo wyrównany. W finale mogliśmy robić ciągle dogrywki, bo to, co finaliści pokazywali na scenie było niesamowite. Koniec końców trzeba było jednak zdecydować. W moim odczuciu, zadecydowała ostatnia dogrywka, w której uczestnicy "wrzucali" po 4 wersy a capella. Myślę, że to kwestia przewagi doświadczenia miała tu właśnie największe znaczenie. Na szczególne pochwały zasłużył jednak Ziutek, który doszedł aż do finału. Uległ nieznacznie z bardzo znanym raperem/freestyle"owcem - Solarem. Chłopak ma dopiero 17 lat, jeśli dalej będzie się tak rozwijał to mam pewność, że korona mistrza polskiego freestyle"u jest na wyciągnięcie ręki – reasumuje eSPeCHa.
A co na to sam zainteresowany? Czy nie traktuje drugiego miejsca jako porażki?
- Oczywiście ze nie! Jaram się tym, że w Ciechanowie w ogóle mogło dojść do czegoś takiego i że mogłem pofreestylować sobie z takimi gośćmi jak Toczek czy Emcef. Co do finału Solar to marka sama w sobie, a najważniejsze jest dla mnie to, że ludziom podobało się to, co robiliśmy na scenie – stwierdził Ziutek.
Już niedługo zawitamy z powrotem!
Klimat imprezy niewątpliwie spodobał się gościom z poza naszego miasta. Już kilka godzin zakończeniu Wielkiej Bitwy w Internecie pojawiły się same ciepłe słowa od uczestników z całej Polski. Marcin Toczek z Gdyni, który zajął trzecie miejsce w ostatecznej rozgrywce tak podsumowuje udział w ciechanowskiej rozgrywce.
- Oczywiście, że warto było przyjechać, wraz z Prusem i nasza Menager zostaliśmy świetnie ugoszczeni przez organizatora Mateusza Zarębe, którego pozdrawiam. Atmosfera w klubie była niesamowita i sprzyjała tworzeniu wersów. Mam nadzieje, że jak najszybciej zawitamy z naszym projektem w Ciechanowie – zapewniał Toczek.
Czy będą kolejne edycje?
- Myślę, że ostatni sobotni wieczór pokazał jaki potencjał drzemie w naszym lokalnym społeczeństwie. Frekwencja była znakomita. Chciałbym tylko, żeby nasz Urząd Miasta też to dostrzegł i nie tylko pomógł swoim patronatem ale także finansowo szczególnie po to, aby opłacić zespoły i ufundować nagrody. Ale ja już się o to postaram – podsumował organizator i członek jury Łukasz Spysiński.
Wisienką na torcie okazały się aferowe koncerty hip-hopowych składów. Popis swoich umiejętności zaprezentowali duet Toczek&Prus, chłopaki z 3K,Kwiat i eSPeCHa oraz pełny skład RRI/Yochimu.
Wszyscy, którzy chcą zobaczyć i przekonać się jakie szaleństwo miało miejsce w sobotę w klubie studenta, niech zajrzą w naszą fotogalerię. Osoby pełnoletnie mogą poczuć klimat rzucanych wersów poprzez obejrzenie filmików na youtubie.
Oprawę foto przygotowali Adrianna Sokolnicka i Grzegorz Hoffman.
Redakcja
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A czy dobrze się bawiąc nie można wypić piwa, a nawet kilku? Piwo było pite, jest pite i będzie pite. Alkohol nie utrudniał zabawy, a nawet podkręcał atmosferę wśród ludzi, stali się bardziej otwarci i udzielali się krzykiem po każdej dobrej walce. Dla mnie nie było minusów alkoholu w tym miejscu.
Ale to jest poprostu dziwne niby taka fajna "impreza" zakrapiana alkoholem. Kurcze czy każdy młody człowiek żeby się bawić musi pić piwo lub inne rzeczy? Tak bardzo ludzie zachęcali aby przyjść na ta impreze, a z tego co widzę na zdjęciach większośc ma w reku puszkę piwa;/
Więcej rymowania, mniej gadania, więcej gramatyki i mniej przekleństw. Wtedy powiedziałbym, że jest to dobry freestylowiec. Może przy kolejnej bitwie organizatorzy utrudnią zadanie zakazując przekleństw powszechnych, aby pojawiło się więcej języka w języku, a jeśli ktoś już musi to niech chędoży Wagarusa Hyrtona ;p
Jest sporo pomyłek w artykule, dam jutro znać redakcji, aby to poprawili. Mimo to, dziękujemy wraz z Łukaszem, za artykuł! BIG UP! :)