
Dwaj ciechanowianie wystartowali w kolarskim ultramaratonie. Przez 131 godzin (5,5 dnia) pokonali prawie 1200 km, jadąc wzdłuż Wisły, od jej źródła do ujścia. Walczyli głównie ze swoimi słabościami, bo do pokonania dziennie mieli średnio ponad 190 km. W dzień jechali, w nocy odpoczywali.
Na ekstremalną rowerową wyprawę zdecydowali się ciechanowianin Szymon Ostromecki, animator kultury w COEK Studio, komendant ciechanowskiego Hufca ZHP i Leopold Sułkowski – Kornaus, mieszkaniec Rydzewa (gm. Ciechanów), kapelmistrz orkiestry dętej OSP w Ciechanowie, pierwszy puzonista w Płockiej Orkiestrze Symfonicznej.
Strat znajduje się w pobliżu schroniska PTTK na Baraniej Górze, blisko źródła Wisły, a meta w Gdańsku, w miejscu gdzie Wisła wpływa do morza. Odległość około 1170 km obaj zawodnicy pokonali w 131 godzin (5,5 dnia). Można byłoby zrobić to szybciej, ale oni w ciągu dnia jechali, a w nocy spali.
Motywacja:
Szymon: Udział w ultramatonie była realizacją mojego marzenia. To zawody polegające na tym, że kolarze poruszają się wzdłuż Wisły.
Leopold: Robiłem to głównie z myślą o rozwinięciu swojej siły i wytrzymałości. Nie ukrywam, że chciałem też zrzucić zbędne kilogramy. 2 lata temu ważyłem 106 kg, a teraz 72 kg. Jestem zadaniowcem. Jak sobie wyznaczę jakiś cel, to go realizuję.
Doświadczenie:
Leopold: Jako nastolatek jeździłem na rajdy rowerowe. Tak przez kilka lat spędzałem wakacje. Potem rower odszedł na dalszy plan, a teraz pomysł powrócił.
Szymon: Przygodę z rowerem pod kątem startów rozpocząłem w 2015 roku. Wtedy związany byłem z grupą kolarską MTB. Jeździłem w niej. Brałem udział w wyścigach. Potem pojawiła się dwójka dzieci i dodatkowe domowe obowiązki. Na jakiś czas zrezygnowałem ze startów.
Przygotowania:
Leopold: Przygotowywałem się od wiosny ubiegłego roku pod opieką trenera, z którym złapałem kontakt poprzez internet. Miałem spersonalizowany trening. Gdy wsiadałem na rower, jechałem według ścisłych wskazówek.
Szymon: Do jazdy powróciłem w ramach kolarstwa tacierzyńskiego, wypraw rowerowych z dziećmi. Od ponad roku wożę dzieci (2-letnią Mariannę i 4-letniego Gniewka) w przyczepce podpiętej do roweru. Zabierałem je na wyprawy, które liczyły nawet po 100 km.
Obydwaj uczestnicy wyprawy: - Jazda we dwóch była strzałem w dziesiątkę. To dobrze działa na motywację. Jest tylko jeden warunek: obaj zawodnicy muszą być dopasowani, jeśli chodzi o tempo jazdy. Wcześniej sprawdziliśmy, czy przy tej samej prędkości podobnie się męczymy. Okazało się, że jesteśmy na podobnym poziomie kondycyjnym.
Start:
Leopold: To Szymon namówił mnie, żebym wystartował w ultramaratonie. Zrobił to w przebiegły sposób. Najpierw wysłał mi link z informacją, że jest bardzo korzystna promocja na zakup roweru MTB (do tej pory korzystałem głównie z roweru przystosowanego do jazdy po szosie). Gdy nim trochę pojeździłem, powiedział mi, że są jeszcze wolne miejsca na ultramaraton. Zapisałem się dopiero wtedy, gdy ktoś zrezygnował.
Szymon: Do tego startu trzeba przygotować się nie tylko kondycyjnie, ale także mentalnie. Bywały kryzysy podczas jazdy (bolały mnie kolana), ale codziennie rano trzeba było wsiąść na rower i jechać, widząc cel na horyzoncie.
Trasa:
Oba rowery podczas trasy liczącej blisko 1200 km nie miały żadnej awarii. Trasa nie była lekka. Przebiega ona różnymi szlakami. W Małopolsce mamy piękną wybetonowaną trasę rowerową wzdłuż Wisły, ale na terenie Mazowsza wały, które często nawet nie są koszone i trzeba jechać w trawie po szyję. Dla chłopaków z Ciechanowa i okolic największym wyzwaniem są nawet najmniejsze wzniesienia. Pogoda im sprzyjała Padało jedynie przelotnie, pierwszego i czwartego dnia.
Obydwaj: To nie był jakiś wielki wyczyn. Chcieliśmy sprawdzić, czy damy radę.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gratuluję siły w nogach. Ja jak pojechałem na strzała 155 kilometrów z Ciechanowa za Ruciane Nida...To nogi miałem jak z galarety:) 9 godzin jazdy:)
Dwóch popaprańcow
Chciałbym zatańczyć z Kaczyńskim na Jasnej Górze